OLESKIE LEGENDY cz. 8

Nagrobek księdza Richarda Karbsteina - krzyż otoczony metalowym płotkiem

Nagrobek księdza Richarda Karbsteina – krzyż otoczony metalowym płotkiem

Legenda adwentowa
Legendami obrosły także zwyczaje roku liturgicznego. Heinrich Luppa umieścił w 1924 r. w jednym z niemieckich periodyków Oleską legendę adwentową:
Gdy śnieg cicho pada, wieje wiatr i miasteczko Olesno zatopione jest jeszcze we śnie, a niewidoczne dzwony dzwonią nad bożymi polami wokół kościoła św. Anny, św. Michała i Ciała Chrystusowego, uroczyście powstaje z grobu zmarły proboszcz obudzony przez sikorkę, stukającą dzióbkiem w kamienną płytę jego mogiły. Za nim powstają również inni zmarli pochowani na cmentarzach wokół oleskich kościołów. Zjawiają się wszyscy na mszy porannej u św. Anny. Otoczenie i wnętrze kościółka są rozświetlone czarodziejskim blaskiem, a złote światło płynie z otwartych drzwi kaplic daleko, daleko w ciemność kończącej się nocy. Z półmroku wyłaniają się jelenie, sarny, zające i inne leśne zwierzęta zbite w gęstą gromadkę. Na rozetach okien kościoła siedzą liczne ptaki zaglądając w głąb nawy głównej i kaplic. Rozlega się pobożny śpiew, w podmuchach wiatru brzmią niezwykle owe pieśni roratne: „Spuście nam na ziemskie niwy” i inne hymny. Cicho jak to w ich zwyczaju również zwierzęta wyrażają swoją cześć dla Stwórcy. W chwili, gdy kończy się ta cudowna Msza Św., kiedy rozbrzmiewa „Ecce Dominus”, ksiądz i wierni kładą się z powrotem do swoich wiecznych miejsc spoczynku, a rozbrzmiewające wtedy dzwony Olesna i Wysokiej zwołują wiernych na adwentowe roraty” .

Legenda powstała prawdopodobnie w XIX w. Wskazuje na to wezwanie kościoła Corpus Christi – Ciała Chrystusowego. Wezwanie to nosił mały kościółek drewniany, stojący na miejscu obecnego kościoła parafialnego Bożego Ciała. Kościółek został zbudowany z fundacji mieszczańskiej przed 1478 r. Rozebrano go w 1910 r. i przeniesiono do Gronowic, gdzie w 1995 r. spłonął. Akcja tego niezwykłego wydarzenia rozgrywała się więc przed 1910 r. Tym bardziej to prawdopodobne, że jest tam też mowa o cmentarzach wokół kościołów św. Michała, św. Anny i Ciała Chrystusowego. Do 1900 r. grzebano zmarłych wokół kościoła Ciała Chrystusowego. W legendzie pojawia się postać zmarłego proboszcza. Pierwszym oleskim proboszczem pochowanym na cmentarzu przy kościele św. Anny był ks. Józef Niesłony, zmarły w 1957 r., kolejnym ks. Gustaw Łysik, zmarły w 1968 r., a następnym ks. Antoni Kaleja, pochowany w 1986 r. Wszyscy olescy proboszczowie spoczywający na tym cmentarzu zostali pochowani po II wojnie światowej. Kimże więc był zmarły proboszcz opisany w podaniu? Nieco światła rzuca na tę zagadkę wymieniona wieś Wysoka, w której rano biły dzwony na roraty. Mianowicie jedynym proboszczem pochowanym na cmentarzu przy kościele św. Anny w XIX w. był proboszcz parafii Wysoka ks. Richard (Ryszard) Karbstein. Przez 14 lat pełnił on posługę wikarego w Oleśnie. W 1886 r. został mianowany proboszczem w Wysokiej. 5 kwietnia tegoż roku przybył on do swojej nowej parafii, serdecznie przyjęty przez wiernych. Trasę jego przejazdu ozdobiono girlandami i świerkami, odświętnie ustrojono kościół, w którym został nowy proboszcz przywitany przez ustępującego. Ks. Karbstein wyglądał na bardzo chorego, z wielkim trudem przemawiał. Niespełna dwa tygodnie pełnił posługę pasterza parafii, po odprawieniu cichej mszy św. zasłabł w zakrystii. Zmarł 20 kwietnia 1886 r. Po śmierci nieszczęśliwego proboszcza rozpoczął się spór o miejsce jego pochówku. Proboszcz oleski ks. Walenty Morawiec zamierzał go pogrzebać w Oleśnie, parafianie z Wysokiej na cmentarzu wokół miejscowego kościoła. Konflikt miała rozstrzygnąć Kuria Biskupia we Wrocławiu, która przychyliła się do prośby parafian z Wysokiej. Jednak Olesno nie dało za wygraną, odgrażając się, że żaden kapłan na pogrzebie w Wysokiej się nie pojawi. Ostatecznie parafianie z Wysokiej zgodzili się na pochówek ks. Karbsteina w Oleśnie. Został on pogrzebany 23 kwietnia 1886 r. na cmentarzu przy kościele św. Anny. W dniu tym przypadł Wielki Piątek, dlatego na pogrzebie nie biły dzwony. Tragiczny życiorys proboszcza Karbsteina i okoliczności jego pochówku stały się przedmiotem opowiadań i weszły na trwałe do zbiorowej pamięci wiernych, licznie zgromadzonych podczas pogrzebu. Świadkowie tego wydarzenia twierdzili, że tłumy na jego pogrzebie były większe niż na przyjazd biskupa. W końcu przetrwała pamięć o tym kapłanie ubarwiona legendą. Skoro zmarły za życia odprawił w kościele w Wysokiej jedynie dwie msze św., to musiał pośmiertnie odprawiać je w kościele św. Anny. Niewidzialne dzwony biły, zwołując na niezwykłe roraty umarłych, bo przecież żaden z oleskich dzwonów kościelnych nie odezwał się podczas pogrzebu, w dniu, w którym umarł Zbawiciel
Grób ks. R. Karbsteina na cmentarzu wokół kościoła św. Anny