Z dziejów Wojciechowa

Mapa - Wojciechów - pocz. XX w. 102 Figura Św,Wojciecha w Wojciechowie

Z dziejów Wojciechowa

Wojciechów położony  przy drodze Olesno-Kluczbork, od początku związany jest z Olesnem,  które jako osada handlowa wykształciło się na skrzyżowaniu ważnych, europejskich szlaków handlowych: starożytnego szlaku „bursztynowego” wiodącego od Moraw nad Bałtyk i „królewskiego” prowadzącego z Wrocławia do Krakowa i dalej nad Morze Czarne. Przy traktach handlowych wyrastały osady. Jednym z takich skupisk ludzkich była wieś Wojciechów, której  etymologia nazwy wywodzi się od imienia Wojciech.

Z dziejów Wojciechowa

Wojciechów położony  przy drodze Olesno-Kluczbork, od początku związany jest z Olesnem,  które jako osada handlowa wykształciło się na skrzyżowaniu ważnych, europejskich szlaków handlowych: starożytnego szlaku „bursztynowego” wiodącego od Moraw nad Bałtyk i „królewskiego” prowadzącego z Wrocławia do Krakowa i dalej nad Morze Czarne. Przy traktach handlowych wyrastały osady. Jednym z takich skupisk ludzkich była wieś Wojciechów, której  etymologia nazwy wywodzi się od imienia Wojciech. Tradycja głosi, że wzdłuż szlaku bursztynowego podróżował przez Opawę, Cieszyn do Dobrodzienia i Opola[1] biskup praski Wojciech, który podczas długiej wędrówki  szerzył Słowo Boże, zatrzymując się także w pobliżu Olesna, w wiosce nazwanej na pamiątkę świętego Wojciechowem. Niemiecka nazwa wioski Albrechtsdorf [2]  także wywodzi się od jego imienia,  bowiem główny patron Polski znany jest w Europie zachodniej pod imieniem   Adalbert lub Albrecht, które było jego imieniem zakonnym. Tradycję kultu świętego Wojciecha na naszych ziemiach upamiętnia figura postawiona w Wojciechowie w  roku milenium męczeńskiej śmierci świętego 1997, a także obraz przedstawiający św. Wojciecha zawieszony w kaplicy Lumen Fidei w kościele parafialnym Bożego Ciała w Oleśnie.  Na jednym z witraży kościoła św. Michała w Oleśnie także przedstawiono świętego.

Wioska podlegała od XIII w. parafii w Oleśnie, administrowanej od 1374 r. przez kanoników regularnych laterańskich reguły św. Augustyna, których do Olesna sprowadził w 1353 r. książę opolski Bolko II.  Po kasacji zakonu  w 1770 r.[3] proboszcz oleski otrzymywał z majątku w Wojciechowie rokrocznie określoną ilość drewna. Majątek ten przekazywał dla szpitala w Oleśnie corocznie 16 talarów na odzież na rzecz ubogich[4].

Mieszkańcy Wojciechowa uczęszczali do kościoła parafialnego w Oleśnie, którym był wtedy kościół pw. św. Michała, oraz  do kościoła św. Anny. Tradycyjnie mieszkańcy Wojciechowa byli grzebani na cmentarzu przy kościele św. Anny w Oleśnie.  Z historią tego kościoła wiąże się pewna legenda o wieśniaku z Wojciechowa, którą zanotował oleski dziejopis Józef Lompa:  W Wojciechowie, wsi na ćwieć mili odległej, orzący chłopek na polu miał synka swego na poganiacza. Niekontent z jego niezgrabnej posługi, uderzył go rozgniewany ojciec kijem w głowę. Chłopczyna natychmiast nieżywy został. Ojciec przestraszony, jednak w pomocy św. Anny na sośnie zjawionej zawierzający, włożył martwego synaczka na wóz i pojechał z nim przed kaplicę, modląc się gorąco do Boga i wzywając o przyczynienie się za nim do św. Anny. Ożył chłopiec, a oto na pamiątkę ta laska[5]

W 1593 r. nabył Wojciechów właściciel Olesna  Jan von Beess[6], podstoli cesarza Rudolfa II. Panem nowej posiadłości był bardzo krótko.  Zastanawiająca jest jego decyzja o sprzedaniu Olesna  i Wojciechowa. Może przyczynił się to tego dotkliwy pożar Olesna w 1590 r., wieloletnia odbudowa miasta, problemy rodzinne i zdrowotne. Olesno i Wojciechów Jan von Beess sprzedał  w dniu 2.03.1594 r. Melchiorowi baronowi von Gaschin (Gaszyńskiemu). W rękach tego rodu Olesno i Wojciechów były od 1594 r. do 1802 r.  Gaschinowie wywodzili się z Niemiec z rodu Bertrem II. Na pocz. XIII w. przybyli na ziemie polskie i rozgałęzili się na różne rodziny. Niektóre źródła mówią o tym, że rodzina von Gaschin jest pochodzenia etnicznie polskiego, o czym może świadczyć brzmienie nazwiska Gaszyna, które było przez nich używane przez pewien okres. Inne źródła mówią o etnicznie czeskim pochodzeniu tej rodziny od rodu Velenów, jednak takie powiązanie może świadczyć o tym, że Czesi jako pierwsi nadali im tytuły rycerskie. Za dochowanie wierności cesarzowi i poparciu w zwalczaniu protestantów uzyskali  Gaschinowie – w roku 1632 – tytuł dziedzicznych hrabiów austriackich z przydomkiem  „von Rosenberg” (Olesno), a nieco wcześniej, w 1621 r.,  baronostwo od Czechów. Zaś w 1652 r. również tytuł hrabiów Rzeszy (Reichsgraf). Ich siedzibą rodową był zamek w Żyrowej (obecnie powiat krapkowicki). W 1629 r. Wojciechów przejął Melchior Ferdynand hrabia von Gaschin (1629-1665), który był cesarskim radcą i kanclerzem księstwa opolsko-raciborskiego. W 1655  r. rozpoczął budowę kościoła i klasztoru franciszkanów na Górze św. Anny[7].

Kolejnym właścicielem Wojciechowa został bratanek hrabiego Melchiora Ferdynanda – Jerzy Adam Franciszek hrabia von Gaschin (1665-1719), który  rozpoczął budowę kalwarii na Górze św. Anny i przyczynił się do rozbudowania  kościoła św. Anny w Oleśnie.  Po śmierci hrabiego Jerzego Adama w 1719 r. właścicielem Wojciechowa do 1733 r. był  jego nastarszy syn Franciszek  Karol, po nim Jan Józef do 1740 r., a po nim Karol Ludwik do 1754 r.  Po śmierci hrabiego Karola Ludwika panem Wojciechowa został jego syn hrabia Antoni, zwany Mocnym[8], ponieważ słynął z nadludzkiej siły. Oleski kronikarz Józef Lompa zanotował opowiastkę o wyczynach mocarnego hrabiego związaną z Wojciechowem:

O nadzwyczajnej sile cielesnej jednego z przodków hrabi Gaszynów na Żyrowej pod Górą Chełm w powiecie wielkostrzeleckim, w przeszłym stuleciu zmarłego, wspomina w odległych okolicznościach lud bardzo wiele, na przykład był on w stanie szynę żelaza człowiekowi o szyję niby powróz owinąć, powóz z czterema końmi, w najśpieszniejszym pojeździe za koło go chwytając zatrzymać; na każdej wyciągniętej ręce trębacza trąbiącego utrzymać, furę z drzewem przez niską chałupę przerzucić. W Wojciechowie, o ćwierć mili od Olesna, dźwigano w folwarku jemu należącym stodołę, chcąc na rogach pod przyciesie duże kamienie podłożyć. Nie chciało się to majstrowi ciesielskiemu na żaden sposób udać. Hrabia Gaszyna udźwignął każdego rogu rekami i tak długo trzymał, dopóki kamienia nie podłożono[9].

Od tego właśnie pana Olesna i Wojciechowa, Antoniego  hrabiego  von Gaschin, olescy sukiennicy w 1780 r. otrzymali po wieczne czasy  młyn sukienniczy, zwany foluszem (młyn foluszniczy) do użytkowania, wybudowany na stawie Rosocha w Wojciechowie. Hrabia zobowiązał się do utrzymania tego młyna w  dobrym stanie oraz do dostarczania drewna opałowego potrzebnego do jego ogrzewania. W zamian sukiennicy mieli obowiązek odprowadzać do kasy pańskiej po 3 grosze srebrne za każdy postaw sukna lub flaneli, przynoszonych do folowania[10].   Hrabia przyczynił się także do powstania szkoły w Wojciechowie w 1760 r.  Po śmierci krzepkiego hrabiego w 1796 r. jego syn Franciszek Antoni został ostatnim właścicielem Olesna i Wojciechowa.

Nie ominęły Olesna  i Wojciechowa wojny w I  połowie XVIII w. Król pruski Fryderyk II zwany Wielkim  (1740-1786) za cenę uznania praw do tronu cesarskiego Marii Teresy zażądał Śląska, doprowadzając tym do wojen śląskich (1740-1742), (1744-1745) i wojny siedmioletniej (1756-1763). Podczas drugiej  wojny śląskiej rozegrała się m. in. bitwa o Olesno. Gdy  8 IV 1745 r. do miasta  zbliżały się silne oddziały węgierskie, dowodzący wojskami pruskimi major von Schaffstedt obsadził  bramy Olesna  fizylierami,  60 piechurów ustawił przy ulicy prowadzącej do Wielkiego Przedmieścia, a główne siły w liczbie dwóch i pół  szwadronu huzarów wysłał  w kierunku Wysokiej. Generał węgierski Karolyi otoczył Olesno, ostrzeliwując  je, a  następnie  wtargnął do jego przedmieść. Miasto stanęło w ogniu pożaru, który strawił całą drewnianą zabudowę. Doszczętnie spalone  straciło 157 domów w obrębie murów, 58 na Wielkim i 33 na Małym Przedmieściu. Dalsza jego obrona była bezcelowa. Wojska pruskie majora Schaffstedta wycofały się z miasta w kierunku Kluczborka, ścigane przez huzarów węgierskich.  W rejonie Wojciechowa  natknęły się na ustawioną w szyku bojowym brygadę Węgrów w liczbie 4000 jeźdźców.  Węgrzy zaatakowali Prusaków i tylko nielicznym huzarom pruskim udało się uratować. W Wojciechowie prowadzono negocjacje w sprawie poddania się pruskiego batalionu. Kadra i żołnierze pruscy musieli oddać broń i konie. Ostatecznie wojny śląskie zakończyły się zwycięstwem Prus, pod panowaniem których znalazł się Śląsk, w tym także ziemia oleska wraz z Wojciechowem.

Wg zapisów pruskiego statystyka F.A. Zimmermanna z 1783 r. Wojciechów zamieszkiwały wtedy tylko 172 osoby, ziemię uprawiało 13 chłopów, 18 zagrodników, 6 chałupników[11]. Katolicy z Wojciechowa podlegali katolickiej parafii w Oleśnie, nieliczni ewangelicy od 1787 r.  jeździli do kościoła do Biskupic. A gdy wybudowano w 1853 r. kościół ewangelicki w Oleśnie, należeli do oleskiego zboru.

W roku 1802 hrabia Franciszek Antonii von Gaschin, jeden z najmożniejszych magnatów na Górnym Śląsku, sprzedał Wojciechów za 56 tys. talarów królewskiemu szambelanowi Ernestowi Filipowi  Elżbiecie hrabiemu von Bethusy-Huc (pochodził z Saksonii), którego żona Anna Eleonora Amalia (1763-1836), córka Fryderyka Wilhelma von Posadowski, wniosła w posagu Bąków. W 1799 r. uczynił on  z Bąkowa główną rezydencję swej rodziny. W rękach jego potomków majątek, w tym Wojciechów,  pozostał do 1943 r.

Ród  Bethusy-Huc, którego korzenie sięgają IX w.,  wywodził się z francuskiej Langwedocji. Jego przedstawiciele nosi wtedy nazwisko rodowe d’ Huc. Na pocz. XVIII w. zakupili dobra ziemskie w Szwajcarii, które nosiły nazwę Bethusy, stąd wywodzi się podwójna pisownia nazwiska rodowego Bethusy- Huc. Hrabia Ernest, nowy właściciel Wojciechowa, zakupił także 2040 ha lasów nazywanych chudobskimi oraz folwark Walce i Maciejów.  Brał on udział w wojnach przeciwko Napoleonowi, za co został odznaczony Orderem Czerwonego Orła 3 Klasy oraz rosyjskim Orderem Włodzimierza 4 Klasy. Wojciechów po nim odziedziczył jego najstarszy syn Henryk Zygmunt (1790-1833), zdobywca tytułu królewskiego mistrza jazdy konnej. Henryk Zygmunt zapoczątkował bąkowską linię rodu. Kolejnym właścicielem Wojciechowa został Edward Jerzy (1821-1893),  poseł do Reichstagu o liberalnych poglądach. W  1879 r. został starostą kluczborskim.  Jego kuzyn  Eugen ożenił się ze znaną, ekstrawagancką  pisarką górnośląską urodzoną w Kiełbasinie koło Wędryni hrabiną Valescą z domu von Reiswitz[12]. Po Edwardzie Jerzym właścicielem Wojciechowa został jego syn Henryk (1861-1925), następnie syn Henryka – Ottfried, który zmarł w 1935 r. Majątek odziedziczył brat Ottfrieda – Filip. Opuścił on Bąków w 1943 r. Córka Ottfrieda – Viola hrabina von Bethusy-Huc –  zmarła w 2010 r.  w Münster. Studiowała  medycynę, ekonomię  i socjologię, habilitowała się w  Westfälischen Wilhelms-Uniwersytät. Była autorką wielu dzieł naukowych.

W XIX w. istniały w Wojciechowie dwa majątki ziemskie.  Jeden, nazwany Alinenhof, powstał w dużej części dopiero ok. 1845 r. w wyniku wykarczowania lasów pod ziemie uprawne. Majątek nazwał Alinenhof hrabia Edward Jerzy dla upamiętnienia swojej matki  hrabiny Aliny Heleny von Gaffron und Ober-Stradam.   Przy każdym majątku pańskim była owczarnia, bowiem hodowla owiec stanowiła dochodową gałąź gospodarki rolnej. Owczarze wypasali 1400 owiec. W majątku utrzymywano 17 koni, 19 wołów.  W hrabiowskim posiadaniu znajdowały się 3 młyny wodne na Stobrawie: Kiemühle, Malchermühle i Schlossmühle (młyn zamkowy), dalej Bialamühle (młyn na Białej) i Picklermühle na prawobrzeżnych dopływach Stobrawy, przy którym był trak wodny (piła). Jeden z młynów wodnych służył do spilśniania sukna dla potrzeb oleskiego sukiennika, którego warsztat rozwijał się ze względu na możliwość bezcłowego przewozu tego towaru przez polską granicę. Od 1819 r. był w Wojciechowie wydobywany torf, znajdowała się tam leśniczówka, wapiennik, piec szybowy, przeznaczony do wypalania skał wapiennych sprowadzanych z Lubecka, w celu uzyskania z nich wapna palonego. Ćwierć mili na północ od wsi przy Siedmiu Źródłach umiejscowiona była huta Ewalda, w której dwóch robotników pozyskiwało rocznie 250 cetnarów surówki (1 cetnar – 50 kg)[13]. Szczególnie browar i gorzelnia znajdowały szerokie grono nabywców. Rozwój drobnego przemysłu wpłynął także na powiększenie się liczby mieszkańców wsi, których liczba wzrosła do 520, co przyczyniło się do powstania w dole rzeki kolonii Borek z 5 wolnymi zagrodnikami i tą samą ilością chałupników. W 1843 r. wieś liczyła 772 mieszkańców, w tym 93 ewangelików i 9 Żydów, zamieszkujących 85 domów. Mimo dominacji ziem piaszczystych, były one dobrze użytkowane, co świadczy o wysokiej kulturze rolnej. Lasy zalesiano głównie sosną. W 1865 r. do gminy wiejskiej należało 600 morgów ziemi uprawnej, 60 morgów łąk. Grunty podzielone były pomiędzy 5 gospodarzy, 6 półgospodarzy, 20 zagrodników, 24 chałupników[14]. Przemysł jednak zaczął zamierać. Pilśniarnia sukiennicza zbankrutowała i zaprzestała działalności, ponieważ po powstaniu listopadowym w zaborze rosyjskim w 1831 r. władze carskie zakazały bezcłowego wwozu sukna do ziem objętych tym zaborem. W wyniku tego nastały ciężkie czasy dla oleskich sukienników. Dało to początek powolnemu, ale niemożliwemu do zatrzymania zamieraniu tego rzemiosła. Także huta Ewalda zaprzestała produkcji, podobnie jak wiele innych małych hut żelaza położonych nad górnośląskimi leśnymi rzeczkami. Nie wytrzymały one konkurencji z dużymi, napędzanymi maszynami parowymi i położonymi bezpośrednio w sąsiedztwie dworców kolejowych hut wyrosłych w zagłębiu węglowym. Nawet wybudowanie w 1884 r. linii kolejowej Kluczbork – Tarnowskie Góry przechodzącej przez Olesno nie przyniosło ożywienia zamierającego przemysłu. Nadmiar ludności nie znajdującej już zatrudnienia w gospodarce rolnej znajdował pracę i osiedlał się w rejonie przemysłowym. Wyznaczenie nowej granicy polsko-niemieckiej po I wojnie światowej zahamowało tę falę migracji ludności. W końcu zamknięto także małe młyny wodne – Picklermühle i Kiemühle – w wyniku braku zapotrzebowania na nie w związku z rozbudową Bialamühle. W 1919 r. gmina wiejska liczyła 672 osoby, w 1925 r. 678 osób. W dobrach ziemskich mieszkało 277 osób. Majątek obejmował 1068 ha, z tego 346 pól uprawnych, 50 ha łąk, 5 ha pastwisk, 638 ha lasów, 32 ha obejmowały zabudowania, drogi i nieużytki, 1 ha wody[15]. W okresie międzywojennym znajdowała się w Wojciechowie roszarnia należąca do Pohla, druga roszarnia w Starym Oleśnie należała do hrabiego Lieresa.

Po I wojnie światowej na mocy Traktatu Wersalskiego o przynależności Górnego Śląska miał zadecydować plebiscyt. Jeszcze przed wydaniem ostatecznego werdyktu w nocy 7/8 czerwca 1919 r. wybuchło tzw. powstanie oleskie. Działacze Oleskiej POW – Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska (komendant Jan Przybyłek, Franciszek Kawula), dążąc do włączenia Oleskiego do tworzącego się  państwa polskiego, zdecydowali się na zbrojne powstanie. Zupełnie nie przygotowane, rozpoczęło się z soboty na niedzielę Zielonych Świąt, tj. 7/8 czerwca 1919 r. i zakończyło się niepowodzeniem. Jednym z celów było uderzenie  na niemiecką baterię artylerii kwaterującą  w Wojciechowie. Powstańcy nie znaleźli spodziewanej broni w leśniczówce w Łowoszowie, wobec czego zaniechali ataku na jednostkę w Wojciechowie. Wyniki plebiscytu, który odbył się w Niedzielę Palmową 20 marca 1921 r., ukazują przewagę proniemieckich nastawień w największych miastach regionu. Ogólny wynik ok. 60% głosów za Niemcami, 40 % za Polską wskazywał na pozostawienie Niemcom niemal całego spornego terytorium. Do głosowania podczas plebiscytu uprawnionych było w Wojciechowie 497 osób, z czego 365, ok. 73,4%, stanowili mieszkańcy (w tym 361, ok. 72,6% całości, stanowili mieszkańcy urodzeni w miejscowości). Oddano 494 głosy (ok. 99,4% uprawnionych), w tym 494 (100%) ważnych. Za Polską głosowało 248 osób (ok. 50,2%), a za Niemcami 246 osób (ok. 49,8%). W majątku rycerskim wyniki przedstawiały się następująco: uprawnionych było 145 osób, z czego 123, ok. 84,8%, stanowili mieszkańcy (w tym 122, ok. 84,1% całości, mieszkańcy urodzeni w miejscowości). Oddano 142 głosy (ok. 97,9% uprawnionych), w tym 142 (100%) ważne,  za Niemcami głosowało 105 osób (ok. 73,9%), a za Polską 37 osób (ok. 26,1%)[16].

Przegrany  przez Polskę plebiscyt zadecydował o kolejnym, trzecim już, zrywie powstańczym na Górnym Śląsku, który rozpoczął się w nocy 2/3 maja 1921 r.  5 maja powstańcy zajęli  Gorzów Śląski, Olesno, Łowoszów, Wojciechów, Stare Olesno, 9 maja powstańcy ustąpili ze Starego Olesna i Wojciechowa po zaciętej walce z niemieckim oddziałem Rosbacha (nazwisko dowódcy). 22 maja trzy kompanie batalionu „Rosenberg” zaatakowały Olesno i wyparły powstańców.  Omawiany okres w dziejach Górnego Śląska był czasem burzliwym, tragicznym dla mieszkańców tej ziemi. Ówczesny właściciel Bąkowa i Wojciechowa major Henryk hrabia  Bethusy-Huc z innymi posiadaczami ziemskimi był odpowiedzialny za bestialskie zabójstwo ks. Franciszka Marxa, pierwszego proboszcza  Starego Olesna.  Z Wojciechowa wywodzili się powstańcy śląscy: Jan Grzesik,[17] Wiktor Damski, Piotr Kowolik i  Franciszek Dragon[18].

Z Wojciechowem  związane są także legendy. W okresie międzywojennym miejscowi opowiadali o ukazującym się  przerażającym czarnym psie i  o zniknięciu pod ziemią pałacu, nieszczęśliwej matce, niepobożnej córce. Oto niektóre  wersje tych opowieści.

O pałacu, w którym mieszkała samotnie hrabina z dwoma synami. Pewnego razu w okresie Wielkiego Postu przed Wielkanocą kobieta na krótko wyjechała do Wrocławia, pozostawiając synów w domu, a oni  wykorzystali tę okazję na hulanki. Krzyki i śpiewy słychać było daleko od pałacu. W pewnym momencie pałac nagle zapadł się pod ziemię wraz z synami hrabiny. Była to kara za naruszenie ścisłego postu. Kobieta po powrocie do Wojciechowa z przerażeniem patrzyła na miejsce, w którym po pałacu nie było śladu. W rozpaczy szukała swoich synów, sądząc, że może się jednak uratowali. \Niektórzy twierdzą, że widywali kobietę, snująca się po polach po północy, inni mówią, że w miejscu, gdzie stał pałac występuje pole magnetyczne, które ściąga pojazdy na pobocze. Kierowcy w tym  miejscu czasami tracą orientację.

W miejscu owej  wielkiej  dziury stał przed wielu, wielu laty piękny pałac, zamieszkały przez małżeństwo z jedyną córką. Rodzice byli pobożni, ale córka nic o kościele i modlitwie słyszeć  nie chciała. Wszystkie wysiłki rodziców, aby się zmieniła spełzły na niczym. W końcu rodzice rzucili przekleństwo na córkę, pałac i otaczające go ogrody.  Wtedy w  miejscu tym powstała wielka ciemna dziura. A przeklęta córka ukazywała się odtąd o północy w postaci czarnego psa. Co 100 lat przyjmowała  ludzką postać i jako czarna dama ukazywała  się o północy prosząc o wybawienie. Od jej ostatniego ukazania minęło 60 lat. Widział ją niejaki Ostrzecha. Zjawa prosiła go, aby przychodził do dziury przez 3 kolejne noce. W trzecią noc pojawi się żmija z kluczem w gardle. Bez lęku powinien wziąć ów klucz i w dziurze otworzyć jakieś drzwi.   Wtedy znajdzie siedem ton złota, z którego jedną część może sobie zabrać dla siebie, a resztę przekazać na kościół św. Anny. Mężczyzna obiecał tak uczynić. Przez dwie noce przychodził na wyznaczone miejsce. Ale przed trzecią nocą upił się i przyszedł na umówione miejsce w czwartą noc.   Gdy jednak zobaczył węża z koroną  na głowie, niechybnie uciekł. I tak czarna dama musi czekać jeszcze 100 lat, by znowu znaleźć nowego wybawiciela.

Za młynem Sacka, który przynależy do Starego Olesna, stoi stary krzyż, obok którego znajduje się wielka dziura. Na krzyżu widniej inskrypcja, prosząca o trzy „Ojcze nasz” w intencji  zmarłych. Jeden z mieszkańców Wojciechowa przechodząc  kiedyś w nocy obok tego krzyża  zauważył nagle czarnego psa za sobą. Niebo pociemniało i straszne błyskawice przecinały nocny firmament. A pies prześladował nieszczęśnika aż do kościoła św. Anny. Gdy na szczęście zniknął, uspokoiło się także niebo.

Szła kobieta do młyna Junga i Riemana w Oleśnie  do pracy. Na drodze przy torach kolejowych przy Siedmiu Źródłach ukazał jej się czarny pies z płonącymi oczyma, który prześladował ją aż do lasu przed Wojciechowem. Była to prawdopodobnie biedna dusza kobiety przejechanej przez pociąg przy owych torach.

Mieszkaniec Wojciechowa miał odebrać 2 osoby z dworca kolejowego w  Starym  Oleśnie. Nagle ukazał mu się czarny pies z świecącymi oczami. Mężczyzna uczynił gwałtowny znak krzyża pejczem. Wtedy pies zniknął.

Kobieta przechodząca przez las w okolicy kościoła św. Anny zobaczyła  czarnego psa. Szybko zaczęła się modlić i wszystko zniknęło.

Pracownik rzeźni jadąc na rowerze do pracy gdzieś  pomiędzy   Wojciechowem i Łowoszowem zauważył wielkiego czarnego  psa, który chciał go ugryźć w łydkę. Mężczyzna zeskoczył z roweru i strzelił do psa, przy trzecim wystrzale pies zniknął[19].

W okolicy Wojciechowa dnia 3 września 1939 r. doszło do zestrzelenia samolotu  PZL P-23B „Karaś”. Lotnicy 22 Eskadry Bombowej 2 Pułku Lotniczego mieli za zadanie zbombardować niemiecką kolumnę pancerną ciągnącą ze strony Olesna do Częstochowy.   Jak to możliwe, że samolot zapuścił się tak daleko nad terytorium wroga? Może tu chodziło o obserwację lotniska Schlosswalden (Lasowice Małe k. Kluczborka) albo  siedziby dowództwa 4 floty powietrznej znajdującej się w Świerczu koło Olesna? A może po prostu się zgubili? “Karaś” został zestrzelony przez niemiecką OPL  3 września 1939 r.  pomiędzy Starym Olesnem a Wojciechowem. Wg Mariusa Emmerlinga samolot zestrzelił Lt. Messner z 3/ZG2. Niemcy pozbierali wszystkie części wraku, który spadł. Lotnicy zostali pochowani, początkowo pod błędnymi nazwiskami, na cmentarzu w Oleśnie. Zwłoki  ekshumowano 27 marca 1969 r. W mogile znaleziono szczątki pięciu żołnierzy, polskie monety z 1932 roku, resztki mundurów wojskowych. Odkryto też, że tylko szczątki trzech żołnierzy miały ślady kontaktu z ogniem, świadczące o śmierci w płonącym samolocie. Dwóch pozostałych zginęło w wyniku ran odniesionych w walce. W wyniku dochodzenia ustalono, że wbrew napisowi na mogile tylko trzech żołnierzy było lotnikami z „Karasia”, dwaj pozostali to piechurzy z oddziału, który został pobity przez hitlerowców 1 września nad Prosną. Dwaj ciężko ranni żołnierze zostali przywiezieni do szpitala w Oleśnie, ale zmarli w wyniku odniesionych ran. Lotnikom Polskim społeczność Olesna wzniosła monumentalny pomnik górujący w północnej części oleskiego cmentarza komunalnego, którego kształt  przypomina czasze opadających spadochronów wspartych na biało-czerwonej szachownicy.  Pomnik odsłonięto  13 września 1970 r., a w jego  fundamentach złożono poległych lotników pod błędnymi nazwiskami. Dopiero w 1983 r.  Adam Popiel z Gliwic ujawnił prawdziwe nazwiska żołnierzy, które widnieją  na płycie pomnika:  podporucznik pilot Józef Jeleń, podporucznik obserwator Władysław Żupnik, kapral strzelec samolotowy Stanisław Kapturkiewicz  i dwóch piechurów szer. Stefan Fedorowicz oraz szer. Szymański.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemię oleską deportowano w głąb ZSRR wielu mężczyzn i młodych chłopców. Wg danych Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach z Wojciechowa deportowano 3 osoby[20].

Po zakończeniu II wojny światowej zorganizowano w Polsce wiele obozów, w których przetrzymywano różne grupy ludności. Jednym ze stu takich obozów na Śląsku Opolskim był obóz w Wojciechowie.

24 maja 2016 r. odbyło się w Wojciechowie spotkanie zorganizowane przez miejscowy DFK poświęcone historii obozu  w Wojciechowie. Podczas spotkania wystąpiła p. dr Renata Kobylarz-Buła, wicedyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych Opole-Łambinowice i dyrektor Oleskiego Muzeum Regionalnego Ewa Cichoń oraz świadkowie  obozowego dramatu.  Organizatorzy pragną upamiętnić miejsce obozu tablicą pamiątkową. Kończąc ten krótki zarys dziejów  wioski Wojciechów, chciałabym podkreślić, że w błędzie jest ten, kto uważa, że  tylko miasta i wielkie ośrodki mają swoją historię, o której warto mówić, pamiętać, czy ją zapisywać.   Zazwyczaj w mrokach niepamięci giną historie małych społeczności. To tak, jakby ona nie istniała, a jeśli już, to jakby była nieistotna, mało wartościowa. A przecież historię tworzą ludzie wszystkich miejsc, czasów, pokoleń. Warto nad takimi historiami się pochylić i starać się zetrzeć z nich kurz wieków.

Ewa Cichoń

 
 800px-GER_COA_von_Gaschin.svgHerb von Gadchinbethusy-hucHerb von Bethusy- Huc Bethusy-Huc, Eduard Graf von Georg_Adam_von_Gaschin Hrabia Jerzy Adam Franciszek von Gaschin     Hrabia Edward Jerzy Vethusy- Huc      

 

[1] K. Dola, Drogi rozwoju kultu św. Wojciecha, w: A. Barciak (red.), Środkowoeuropejskie dziedzictwo św. Wojciecha, Katowice 1998, s. 207; A. Pobóg-Lenartowicz (red.), Opolskie drogi św. Wojciecha, Opole 1997; J. Swastek, Z działalności ewangelizacyjnej św. Wojciecha na Śląsku, SKHS 53 (1998), s. 351-359.

[2] J.E. Muller: Vollstandiges geographisch, statistisch, topographisches Worterbuch preusischen Staates. Erfurt: J.E. Muller’sche Buchhandlung, 1835, s. 27.

[3] Ostatecznego rozwiązania zakonu dokonała pruska sekularyzacja w 1810 r.

[4] J. Lompa, Historyczne zdarzenia w mieście Oleśnie Śl. , Opole 2008, s. 241.

[5]J.  Pośpiech,  Podania oleskie w zbiorach Józefa Lompy,   „Głos Olesna” 1968, nr  3, s. 45 – 46.

[6] Jan von Beess zapisał się jako ceniony i zatroskany o rozwój Olesna jego prywatny właściciel. Jan, (Johann, Hans)  von Beess z Wierzchlasu (von Wirchles) był cesarskim urzędnikiem –  podstolim cesarza Rudolfa II. W 1581 r. cesarz podarował mu dobra komory w Oleśnie.  Do 1594 r. był właścicielem naszego miasta. W 1593 r. nabył Wojciechów, Wysoki Las w Szumiradzie i Wielkim Kadłubie. Jan von Beess w  1609 r. został podniesiony do wyższej godności szlacheckiej, mianowicie  do stopnia wolnego pana (Freiherr), co odpowiadało mniej więcej stanowisku barona. Nominacja ta spowodowała modyfikację herbu, w którym umieszczony był   na czerwonym polu pień drzewa stojący ukośnie w otoczeniu srebrnych lipowych liści z dodanymi w późniejszym czasie korzeniami. W związku z tą nominacją dodano do herbu dwa srebrne koronowane lwy na czerwonym tle i dwa czarne orły na złotym tle. Znaki te umieszczono na przeciwległych przekątnych. Jan  von Beess  ożenił się z Małgorzatą Żyrowską z Żyrowej, córką Daniela z Kotulina i Ewy Schafgotsch. Ceremonia zaślubin  odbyła  się w kościele pw. św. Michała Archanioła w  Oleśnie 13 stycznia 1583 r. o godz. 10:00. Ślubu udzielił ówczesny proboszcz Feliks Preyschwitz (Prziszowsky).  Na ślubie tym miał gościć sam  cesarz Rudolf II, ten jednak ze względu na zły stan zdrowia zaproszenia nie mógł zrealizować. Korespondencja z tym związana znajduje się w dworskim archiwum w Wiedniu. Małżonkowie doczekali się  3 synów.  Pan Olesna Jan von Beess był  bardzo  dobrze wspominany przez  mieszczan tego miasta.  Za jego władania  zakończył się okres zastawu Olesna, obdarzył  tutejszych rzemieślników przywilejami, co przyczyniło się do ożywienia gospodarki. W tamtych  czasach utworzenie samodzielnego cechu rzemieślniczego uwarunkowane było członkostwem co najmniej 12 mistrzów określonej profesji. W związku z napływem do Olesna rękodzielników reprezentujących  zawody słabo rozpowszechnione w naszym mieście, których status rzemieślniczy nie był wystarczająco uregulowany, utworzono w Oleśnie cech wspólny – zbiorowy. Przyczyniła się do tego łaskawość pana miasta Jana von Beessa, który także zatwierdził w 1585 r. przywileje dla cechu solarskiego w Oleśnie i w 1589 r. przywileje dla cechu płócienników oleskich. Właściciel miasta wyraził zgodę na zmniejszenie podatków o połowę i spłatę  tej sumy w roku 1593 w związku z pożarem, który wybuchł w Oleśnie 25.04.1590 r. Strawił on niemal całe miasto i spowodował ogromne straty materialne u jego mieszkańców. Pełen zrozumienia dla sytuacji mieszczan oleskich pan miasta umorzył mieszczanom część należności, którą byli zobowiązani mu uiszczać. Wydano stosowny dokument dotyczący uregulowania tych powinności pod datą 12.06.1593 r.

[7]A. B.  Weltzel, Pomniki pobożności po ślacheckiej rodzinie hrabiów z Gaszyna w Górnym Śląsku,  Uniwersytet Opolski, Opole 2003.

[8]Jako człowiek bardzo wierzący, odnowił kalwarię na Górze Świętej Anny i przeprowadził modernizację kościoła w Żyrowej. Jako wielki koneser sztuki sprowadził do Żyrowej znanego włoskiego malarza Sebastiniego, który został autorem obrazów w ołtarzach bocznych kościoła.

[9]J. Pośpiech, Bajki i podania z powiatu oleskiego w zbiorach Józefa Lompy, „Głos Olesna” 1969, cz. 4, s. 25.

[10] R. Wonschik, Zur Geschichte des deutsche Handwerks, „Heimat-Kalender des Kreises Rosenberg O.S.” 1936, s. 89.

[11] F.A. Zimmermann, Beyträge zur Beschreibung von Schlesien, Bd. 2, Brieg 1783, s. 178.

[12]             H. Heffter,  Bethusy-Huc. Eduard Georg graf von Bethust-Huc, w: „Neue Deutsche Biographie”, B. 2, Berlin 1955, s. 193.

[13] Heimatkunde Kreises Rosenberg O.S. Herausgegeben von Rektor Wonschik u. Schulrat Dwucet, wydane w drukarni A. Jaschke, Rosenberg O.S. 1928 , s. 51.

[14]F. Triest,   Handbuch von Oberschlesien,  Breslau/Wrocław 1864, s. 114.

[15] http://www.verwaltungsgeschichte.de/rosenberg.html

[16] Encyklopedia Powstań Śląskich, Opole 1982, s. 697-698.

[17] Jan Grzesik ur. w 1902 r. w Wojciechowie, w rodzinie chłopskiej. Był działaczem plebiscytowym i powstańcem, członkiem POW G Śl, Polskiego Towarzystwa Śpiewaczego i pracownikiem Polskiego Komitetu Plebiscytowego w Oleśnie. Walczył podczas III powstania śląskiego, 16 V 1921 r. dostał się do niewoli niemieckiej, pobity i osadzony w obozie jenieckim w Kluczborku, zwolniony 3 VII 1921 r. Przeniósł się do Polski. Podczas II wojny św. ukrywał w Wojciechowie działacza śląskiego Pawła Depcika u swoich braci. Po wojnie współorganizator aparatu administracji w Oleśnie, odznaczony m. in. Krzyżem Kawalerskim OOP.

[18] Franciszek Dragon ożenił się w dniu 24 października 1920 r. z Marią z domu Jurczyk, urodzoną 19 czerwca 1888 r. Zachowała się ślubna obrączka pani Marii Dragon z wygrawerowaną datą ślubu i inicjałami F.D. oraz fotografia ślubna nowożeńców, a także inne dokumenty. Młodzi małżonkowie nie cieszyli się długo swoim szczęściem i nie doczekali się dzieci. Franciszek Dragon został rozstrzelany w maju 1921 r. za udział w III powstaniu śląskim – siedem miesięcy po ślubie. Egzekucję wykonano na placu przy obecnym wysypisku śmieci w Wojciechowie. Pod osłoną nocy młoda wdowa pochowała zmarłego męża. Po II wojnie światowej Franciszek Dragon spoczął we wspólnej mogile powstańców na oleskim cmentarzu. Jego żona Maria zmarła 8 maja 1963 r. i została pochowana na cmentarzu przy kościele św. Anny.

[19] G. Krzuf, Volskundliche aus den Stobertal Gebräuche und Aberglauben,  “Heimat-Kalender des Kreises Rosenberg OS”  1932, s. 72-75.

[20]Dane przekazało Oleskiemu Muzeum Regionalnemu  Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 r.