19 sierpnia 2010 r. w kościele św. Rocha w Grodzisku odbyło się VI Czwartkowe Spotkanie Muzealne poświęcone historii tego pięknego miejsca. Jubileusz 300-lecia obchodzi kościół św. Rocha, Rozalii i Sebastiana, który jest klejnotem uroczego wzgórza w Grodzisku i znakomitego punktu widokowego na panoramę Olesna. Przy pięknej pogodzie wygląda z oddali jak zagubiona drewniana arka o rozmiarach kapliczki, budząca zachwyt doskonałym wkomponowaniem architektury w teren. Miejsce to 302 lata temu stało się ową górą wybawienia dla uciekających przed epidemią dżumy oleśnian, którzy w 1708 r. doświadczyli jednej z najczarniejszych tragedii w dziejach swojego istnienia. Mieszkańców tego małego, leżącego w pobliżu granicy z Rzeczpospolitą, górnośląskiego miasteczka dopadła dżuma określana także mianem zarazy, morowego powietrza, pomoru, epidemii, „gorączki bubonicznej”, a nawet potocznie czarnej śmierci.
Choroby epidemiczne wielokrotnie nawiedzały to miasto, jednak zaraza, która wybuchła w 1708 r., zdziesiątkowała większość mieszkańców, doprowadzając niemal do jego zagłady. Ostatnia dżuma na Śląsku dla miasta Olesna stała się niemal kataklizmem dziejowym. Zachowały się różne przekazy dotyczące przyczyn epidemii, najpopularniejsze jednak są te o wątkach legendarnych. Wg spisanych relacji J. Lompy epidemię do Olesna przyniósł pewien przybysz z Polski, wg innej relacji spisanej przez tego samego autora, dżuma dotarła do miasta przez zarażoną rosyjską skórę juchtową, którą zakupił miejscowy szewc.
W rzeczywistości nosicielami epidemii okazał się żywy inwentarz będący własnością rodzin uciekających do Olesna przed zarazą dżumy z pobliskiej, leżącej w okręgu lublinieckim, Olszyny, gdzie ta epidemia rozprzestrzeniła się w 1707. Jeden z najbardziej wiarygodnych materiałów źródłowych dla naszych poszukiwań – raport, sporządzony przez przysłanych do Olesna medyków Gottfrieda Milde i Christiana Hoelmanna (Hölmann), dla Cesarsko-Królewskiego Nadurzędu donosi, że dżuma została przywleczona do Olesna z pobliskiej, leżącej w okręgu lublinieckim Olszyny: „.. Z wioski Olszyny [okręg Lubliniec] została przywleczona, po tym, jak w 1707r. ospa w podobnej postaci tam grasowała” …
Potwierdza to księga metrykalna oleskiej parafii, w której w rubryce zgonów pod zapisem „Mortorum Peste”- „śmierć od dżumy” w miesiącu lutym odnotowano kilka nazwisk pierwszych ofiar dżumy przybyłych do Olesna właśnie z Olszyny. Z tej zarażonej już w 1707 r. miejscowości uciekło i osiedliło się w Oleśnie kilka osób: żydowska rodzina Krymschów, Józef i Marianna Rossoczanowie-Rossoczany, siostra Marianny Barbara Tkaczyk z mężem Walentym, służąca Krymschów – Marianna Kowalanka (Kowulanka) z Łyków. Kluczowym źródłem historycznym do badań nad oleską dżumą z 1708 r. jest znaleziony w 1960 r. podczas prac remontowych kościoła św. Rocha dokument sporządzony w Oleśnie w dniu 6 XI 1710 r. Rękopis napisano w językach: polskim, niemieckim i łacińskim dla upamiętnienia – „Pro Memoria” oleskiego pomoru z 1708 r. Manuskrypt donosi, że gdy właścicielem Olesna był hrabia Jerzy Adam Franciszek von Gaschin, miasto zostało nawiedzone ciężką plagą morową od 18 lutego do 3 grudnia w 1708 r., która uśmierciła „778 ludzi obu płci, wielkich i małych, cudzych i kochanych”.
Pałeczki dżumy rozniesione zostały po mieście przez wszechobecne pchły i szczury. Straszliwa zaraza najpierw zdziesiątkowała gryzonie, wywołując tzw. epizoocję (chorobę zakaźną szerzącą się wśród zwierząt dzikich i domowych na danym i określonym terenie), a następnie zbierała swoje żniwo wśród mieszkańców Olesna. Warunki sanitarne panujące w ówczesnych miastach (i w Oleśnie) sprzyjały rozprzestrzenianiu się epidemii. Gnój zalegał często przed domami, wyrzucano przed nie wnętrzności zabijanych zwierząt, zgniłe warzywa i inne nieczystości. Największe nasilenie epidemii odnotowano w sierpniu, księga metrykalna podaje, że w dniu 21 sierpnia umarło aż 19 osób. W czasie trwania epidemii od 3 IX 1708 r. Olesno zostało otoczone kordonem dragonów, strzelających do każdego, kto chciał wydostać się z miasta, zerwano mosty, lasy otoczono zasiekami. Wobec tego, że wszyscy kanonicy regularni padli ofiarą dżumy (z wyjątkiem Pankracego Istla przebywającego wtedy w Borkach Wielkich), posługę duszpasterską w tych tragicznych miesiącach pełnili ojcowie franciszkanie z Namysłowa. To oni z pewnością pomagali mieszkańcom grzebać ofiary pomoru. Zmarłych chowano w masowych mogiłach na cmentarzach epidemicznych: na pagórku z krzyżem przy obecnej ul. Lublinieckiej, przy ul. Drzymały, przy ul. Grunwaldzkiej (na wzgórzu przy Wielkim Przedmieściu) i przy ul. Kościuszki -krzyż naprzeciwko basenu ( prawdopodobnie upamiętniał on również ofiary epidemii z 1630 r. ). Chorym opiekę lekarską fachową, jak na te czasy, zapewnił rząd we Wrocławiu, przysyłając do Olesna 18 lipca 1708 r. dwóch specjalistów. Przybyłym, wspomnianym już, gdańskim lekarzom Gottfriedowi Milde i Christianowi Hoelmann towarzyszył zespół chirurgów i cyrulików. Zachowała się informacja o jednym z pomocników lekarzy: cyruliku – felczerze o nazwisku Scharf, który pozostał po epidemii w Oleśnie, ożenił się tutaj i założył we własnym domu łaźnię. Nie można określić jednoznacznej liczby ofiar. Księga metrykalna parafii Olesno z lat 1660-1732 podaje 204 zgony w roku 1708 i ok. 300 zgonów w 1709 r., dokument z 6 listopada 1710 r. wymienia 778 ofiar, raport medyków wylicza 860 osób. W opracowaniach o mieście Zimmermanna, Dresowa, Knie i Lompy wymieniona jest liczba 906 osób.
Liczba 778 umarłych na 1003 mieszkańców stanowi 77,56%
800 umarłych na 1003 mieszkańców stanowi 79,76%
860 umarłych na 1003 mieszkańców stanowi 85,74%
906 umarłych na 1003 mieszkańców stanowi 90,32%
Olesno straciło od 78% do 90% mieszkańców. Liczby te są zatrważające. Było to „być albo nie być” dla Olesna. W świadomości tak dawnych, jak i współczesnych mieszkańców miasta jest żywa tradycja, że zostało uratowanych ok. 100 osób. Z pewnością było ich znacznie więcej.
Owocem wypełnienia żarliwych ślubów poczynionych przez uratowanych od dżumy oleśnian, którzy schroniwszy się w lasach Grodziska i gorąco polecając się św. Rochowi, znaleźli wybawienie, stał się kościół św. Rocha. Niewielki, drewniany, pięknie wtopiony w krajobraz pól kościółek, uroczo położony na 30 – metrowym wzgórzu, w otoczeniu wiekowych drzew przy drodze w kierunku do Wysokiej. Paniczny musiał być lęk przed nawrotem kataklizmu, odczytywanym jako zesłana przez Boga kara za grzechy, bowiem wyludnione miasto, z opuszczonymi domostwami, z przetrzebionymi rodzinami, zdobyło się na wielki wysiłek tak ekonomiczny jak i ludzki postawienia kościoła wotywnego, co skrzętnie odnotowano w źródłach: Jakże traumatyczne musiały być ślady hekatomby pozostałe w pamięci ocalonych, jakaż musiała być determinacja uratowanych i świadomość ingerencji Bożej, skoro mieszczanie obiecali bez zaprzęgu na własnych barkach wnieść cały materiał budowlany na plac zabudowy :„ …żadnego zaprzęgu nie używać, ale wszystkie drzewa na plac budowy dostarczyć”(J. Lompa)
W dodatku rada miejska z burmistrzem zobowiązała się po „wieczne czasy” zapewnić z budżetu miasta utrzymanie tej świątyni, co potwierdziła stosownym dokumentem pod datą 18.08. 1711 r.
Kościół ukończono w dwa lata po epidemii w 1710 r. Data ta widoczna jest na metalowej chorągiewce wieńczącej smukłą drewnianą sygnaturkę kościoła oraz w nadprożu wejścia z prezbiterium do zakrystii. O budowie kościoła zachowało się frapujące podanie. Kościół miał powstać w innym miejscu niż obecnie. Przy drodze z Grodziska do Wysokiej – Zacisze stoi osobliwa, sucha, bez jednej igiełki, z maleńką kapliczką sosna, przy której składowano materiał do budowy świątyni. Następnego dnia robotnicy zauważyli, że materiał został przeniesiony w inne miejsce, na odległe o jakieś 500 m wzgórze. Przeniesione drewno nazajutrz znowu zmieniło swoje położenie, a rosnąca obok sosna wygięła się dwukrotnie w kierunku obecnego kościoła św. Rocha. Odczytując to za objaw woli Bożej, postawiono kościółek na wzgórzu.
Na zewnątrz ten drewniany kościółek o konstrukcji zrębowej otoczony jest sobotami, wspartymi na słupach, a wokół zamknięcia prezbiterium sobotami nadwieszonymi. Kościół posiada dachy siodłowe, a nad lożą dach trójspadowy, od zachodu zaś nad nawą, dach ze skośną połacią. Dachy i soboty są pokryte gontem. Na ścianie zachodniej nad wejściem zawieszono drewnianą grupę ukrzyżowania – złożoną z krucyfiksu barokowo-ludowego z XVIII w., postaci Matki Boskiej Bolesnej i Św. Jana Ewangelisty. Długość tego niewielkiego kościoła zbliżonego do kaplicy wynosi 25 m, szerokość 10 m, a wysokości 6,5 m. Ta orientowana, z usytuowanym na wschód prezbiterium zamkniętym trójbocznie, jednonawowa świątynia urzeka misterium swych trzech wieków istnienia. Ołtarz główny z 1714 r. architektoniczny z bramkami po bokach, posiada bogatą dekorację snycerską o motywach akantowo-wstęgowych. W ołtarzu tym wzrok przyciąga ciemnawy o barwach przyćmionych patyną czasu obraz olejny w złoconej ramie przedstawiający patrona kościoła św. Rocha z Montpellier. Prawdopodobnie jest dziełem, osiadłego w Oleśnie po epidemii dżumy, wiedeńskiego malarza Wildnera, który malował stacje drogi krzyżowej. Święty w chwale nieba, w otoczeniu podtrzymujących go aniołów, w drewnianej pozłacanej sukience – w stroju pielgrzyma z charakterystycznymi na pelerynie muszlami św. Jakuba z Composteli i przewiązany pasem z zawieszonym doń różańcem wznosi się na ciemnoszarym obłoku. Patron kościoła w pozycji klęczącej z rozłożonymi jak u oranta rękoma wstawia się u Boga, wznosząc ku górze błagalny wzrok. Rysy jego szlachetnej twarzy okala broda. W lewej dłoni podtrzymuje szarfę z łacińskim napisem: „PARCE DOMINE POPULO TUO PARCE” – „PRZEPUŚĆ PANIE LUDOWI TWEMU, PRZEPUŚĆ”. Znad lewego ramienia świętego wyłania się anioł podnoszący ku górze wstęgę zapisaną po łacinie: „ERIS IN PESTES PATRONUS” –„BĘDZIESZ OPIEKUNEM PODCZAS ZARAZY”. Inny z aniołów ujmuje pielgrzymi kapelusz św. Rocha. Widoczne lewe, obnażone, udo świętego jest zranione, zgodnie z ikonografią chrześcijańską, która tak zwykła najczęściej przedstawiać tego głównego orędownika zadżumionych – w stroju pielgrzyma ze zranioną nogą, z bukłakiem, kijem, kapeluszem, torbą podróżną, w towarzystwie psa z chlebem w pysku. Życie tego pielgrzyma i opiekuna chorych przypadło na późne średniowiecze. Ziemska egzystencja Rocha przypadła na lata 1295 – 1327 bądź 1345-1377 lub 1350-1378. Roch urodził się prawdopodobnie w południowej Francji w Montpellier. Pochodził z zamożnej, magnackiej rodziny spokrewnionej z francuskim domem królewskim. Śpiewamy przecież w dawnej pieśni: „ Z królów francuskich jesteś urodzony’’. Jego rodzice, długo oczekując na potomstwo, uprosili u Boga narodziny syna, któremu na chrzcie świętym nadano imię Roch (od słowa francuskiego roche – skała). W wieku 19 lat został osierocony przez zamożnych rodziców. Po rozdaniu majątku potrzebującym, w duchu ewangelicznego radykalnego ubóstwa, stając się żebrakiem, udał się z pielgrzymką do Wiecznego Miasta – do Rzymu. Natknąwszy się podczas drogi na ofiary epidemii, z oddaniem je pielęgnował i uzdrawiał mocą znaku krzyża. W Placencji kolejny raz natknął się na epidemię, a opatrując zadżumionych sam został dotknięty chorobą. W swej ogromnej prostocie i poddaniu się woli Bożej, by nie zarazić innych, wyczołgał się do pobliskiego lasu. Według podania wytropił go tam pies, który przynosił mu w pysku pożywienie, a po śladach psa odkrył go właściciel pobliskiego gospodarstwa. Dobry ten człowiek zabrał go do siebie i opiekował się nim aż do wyzdrowienia. W drodze do rodzinnego Montpellier w miasteczku Angera w Lombardii żołnierze wzięli młodego człowieka w łachmanach, kręcącego się po przygranicznym terenie za szpiega. Wtrącony do więzienia, poddany torturom nie tracił ufności w Bożą Opatrzność. Choć nikt nie wierzył w jego niewinność, on nie zwątpił. Po pięciu latach więzienia Roch zmarł w zimnym lochu, wyczerpany przesłuchaniami i niszczącymi jego organizm torturami. Jego niewinność i świętość miała się ujawnić zaraz po zgodnie. W dniu jego śmierci 16 sierpnia w celi więziennej znaleziono ręką Bożą wykonany napis na ścianie: „Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako swojego pośrednika i patrona, będą uleczeni”. To wyznanie wstrząsnęło mieszkańcami Angery, którzy uznali w więzionym męża Bożego i złożyli Jego ciało w miejscowym kościele. Od 1485 r. relikwie św. Rocha znalazły się w Wenecji, a kult świętego wzdłuż szlaków handlowych intensywnie rozwijali kupcy tego portowego miasta. W Polsce cieszył się wielką popularnością jako patron zwierząt domowych. Na świętego Rocha dawniej spędzano bydło, a błogosławieństwo kapłana miało zwierzętom zapewnić zdrowie. W polskiej tradycji ludowej starano się wymłócić zboże przed świętym Rochem, aby nie zabrakło go do nowych zbiorów.
Święty Roch na obrazie w kościele pod jego wezwaniem w Grodzisku wstawia się za uciemiężonymi mieszkańcami Olesna, dotkniętymi pociskami gniewu Bożego przedstawionymi w postaci strzały w dolnym prawym rogu malowidła. Łamie ją wystająca ręka, a leżący pod nią rozkładający się sczerniały trup, którego stopą dotyka patron kościoła, jest alegorycznym wyobrażeniem oleskiej dżumy z 1708 r. Jeden z aniołów kieruje drzewce zakończone grotem w leżące zwłoki ludzkie. To symbol włóczni karzącego Boga. W lewym dolnym rogu obrazu widnieje jedna z najstarszych panoram Olesna z barokową nieistniejącą już wieżą kościoła św. Michała. Na zachód od kościoła parafialnego zauważalna jest jasna fasada klasztoru kanoników regularnych. Ten wymowny obraz został zwieńczony pozłoconym kartuszem z chronostychem w postaci łacińskiego czarnego napisu na białym tle – „O SANCTE PATRONE AGE VTQV IES CAT IRA DOMINI” . Jest to prośba do świętego patrona o ochronę przed gniewem Pańskim. Chronostych lub chronogram był jednym z bardzo popularnych sposobów zapisywania dat rocznych w okresie baroku. Była to swoista łamigłówka zapisywania dat przy użyciu cytatów np. z Pisma Św., w których litery I, V, X, L, C, D, M pełniły w języku łacińskim jednocześnie funkcje cyfr rzymskich. Aby odczytać datę, należy zsumować wartości liczbowe liter będących jednocześnie cyframi. Dla ułatwienia litery te wyróżniano odmiennym modułem.
„O SANCTE PATRONE AGE VTQV IES CAT IRA DOMINI”
Nasz napis posiada 10 wyróżniających się liter, będących cyframi rzymskimi:
C + V + V + I + C + I + D +M +I +I czyli 100+ 5 + 5 + 1 +100 + 1 +500+1000 +1 +1 = 1714 – jest to data powstania ołtarza głównego.
Po prawej stronie przedstawiono św. Augustyna, po lewej św. papieża Grzegorza Wielkiego. Św. Augustyn z brodą, w szatach biskupa z infułą na głowie, z atrybutem serca w prawej dłoni to patron oleskiego konwentu kanoników regularnych laterańskich reguły św. Augustyna zwanych popularnie augustianami, którzy ponad 400 lat – od 1353 r. do 1770 r. opiekowali się oleską parafią. O żywym jego kulcie świadczy fakt, że w każdym z czterech oleskich kościołów znajduje się podobizna tego wielkiego chrześcijańskiego filozofa i Doktora Kościoła.
Papieża Grzegorza Wielkiego rozpoznajemy po charakterystycznych atrybutach: tiarze – papieskiej koronie, składającej się z trzech diademów, ozdobionej na szczycie małym krzyżem, szacie pontyfikalnej, płaszczu i łańcuchu z podwójnym krzyżem tzw. patriarchalnym. W barokowej manierze św. Grzegorz rozkłada ręce, lekko nachylając się ku patrzącym. Dlaczego umieszczono go w towarzystwie św. Augustyna? Bo podobnie jak Augustyn jest jednym z czterech wielkich Doktorów Kościoła i jego wielkim apologetą. Ale przede wszystkim dlatego, że poświęcił się ratowaniu Rzymu dotkniętemu zarazą, organizując pokutne procesje i wzywając do żalu za grzechy.
Na szczycie ołtarza głównego otaczają centralnie umieszczoną grupę Trójcy Świętej cztery aniołki i osiem putt, wyłaniające się ze srebrzystego obłoku.
Po obu stronach Trójcy Świętej umieszczono dwie święte niewiasty. Po lewej młodą dziewczynę odzianą w długą suknię z pozłacanym serdaczkiem trzymającą w prawej dłoni kielich, w lewej palmę zwycięstwa. Przy jej lewej stopie wyrasta wieża. Każdy katolik z daleka dopatrzy się w tej rzeźbie postaci św. Barbary męczennicy, patronki górników i dobrej śmierci. W kościele upamiętniającym tragedię śmierci od pomoru ta orędowniczka umierających znalazła swoje zaszczytne miejsce
Naprzeciwko św. Barbary, po prawej stronie ołtarza głównego stoi figura określana w „Katalogu zabytków sztuki w Polsce” jako św. Helena. Postać ta trzyma w ręku krzyż – atrybut św. Heleny – matki cesarza Konstantyna Wielkiego, która w Ziemi Świętej upamiętniła poprzez swoje fundacje sakralne wiele miejsc związanych ze Zbawicielem. Ponieważ przyczyniła się do odnalezienie krzyża Chrystusowego, więc z tym znakiem się ją przedstawia, ale zawsze w dostojnych szatach matki cesarza- rzymskiej matrony, często z diademem na głowie. Natomiast rzeźba w kościele na Grodzisku, rzekomo św. Heleny, ma na sobie habit zakonny. W rzeczywistości przedstawia żyjącą w XIV w. św. Katarzynę ze Sieny -reformatorkę zakonu dominikańskiego we Włoszech, stygmatyczkę oraz Doktora Kościoła i jedną z największych świętych niewiast w Kościele, która w ikonografii katolickiej prezentowana jest w stroju zakonnym z krzyżem w ręku, koroną cierniową lub innymi atrybutami. Czemu występuje w maleńkim peryferyjnym kościółku w Grodzisku? W epoce baroku tworzono pary świętych, najczęściej obok św. Barbary stawiano św. Katarzynę Aleksandryjską, także męczennicę rzymską, z motywem koła – narzędzia tortur. Te dwie święte męczennice są nieodłączne w wielu kościołach, występują także dwukrotnie w oleskim kościele św. Michała. A w kościółku na Grodzisku św. Barbara ma inną św. Katarzynę za towarzyszkę. Dlaczego nie Aleksandryjską, tylko Sieneńską? Bo ta ostatnia została cudownie uratowana od dżumy grasującej w średniowiecznej Europie, także w jej rodzinnej Sienie.
Nad bramkami przy ołtarzu głównym, od prawej strony stoi figura św. Jana Nepomucena, patrona Czech, Śląska, mostów i spowiedników, którego kult rozkwitał w czasach habsburskich. Święty w płomienistym nimbie-aureoli w barokowej nienaturalnie wygiętej pozie jest w szatach kapłańskich, w komży i trzyma krzyż. Na XVIII stulecie – okres, w którym powstał kościół św. Rocha, przypada największy rozkwit popularności tego bardzo znanego na Śląsku patrona. Aż trzykrotnie znalazł się on w naszym kościele – przy ołtarzu głównym, na obrazie nad amboną i przy bocznym ołtarzu. Wielkim krzewicielem świętości Jana Nepomucena był zakon jezuitów, którego założyciel św. Ignacy Loyola został umieszczony po lewej stronie ołtarza głównego nad bramką. Św. Ignacy w stroju kapłana w komży z peleryną i w łańcuchu z krzyżem jest pozbawiony wszelkich atrybutów. Ten wielki hiszpański założyciel kontrreformacyjnego Towarzystwa Jezusowego w historii Kościoła zapisał się jako fascynująca osobowość.
W zakrystii, na ścianie znajdują się napisy: „ Roku 1708 ustała Zaraza Morowa”, „ Anno 1710” bowiem miało być wszem wiadomo, że miejsce to związane jest ze straszną epidemią. W pobliżu ambony nad wejściem do zakrystii zawieszono obraz orędowników w czasach epidemii świętych: Rocha, Rozalii i Sebastiana. Znajdował się on uprzednio na północnej ścianie nawy. W centralnej części płótna namalowano leżącą w grocie – pieczarze na zielono-niebieskim płaszczu św. Rozalię pustelnicę, w sukni obsypanej różowo – biało – kremowymi różami. Jedną ręką podpiera głowę, w drugiej trzyma znak umartwienia – krzyż. Po jej prawej stronie stoi św. Roch w brązowym płaszczu pielgrzyma, z muszlami jakubowymi na pelerynie, prawą obnażoną nogę świętego z widoczną raną opatruje jakiś człowiek, któremu towarzyszy brązowy pies. Święty w lewej ręce trzyma kij pielgrzymi stylizowany na kadzidło na drzewcu, z którego wydobywają się kłęby dymu. Na plecach ma zawieszony bukłak w kształcie flaszki z korkiem. Po lewej stronie św. Rozalii przedstawiono przywiązanego do drzewa nagiego z opaską na biodrach św. Sebastiana, któremu strzałę z uda wyjmuje jakiś człowiek.
Aby ułatwić widzowi zrozumienie przedstawionej sceny, anonimowy autor namalował nad grotą św. Rozalii w kolorze czarnym wpisany w koło herb Olesna. Pod nim umieścił wymowną datę oleskiej dżumy 1708 i monogram S F. Nad herbem symbolizującym miasto Olesno otwiera się niebo, u jego szczytu w płomieniu Boży Majestat ukazany w hebrajskim znaku שדי Szaddai – Wszechmocny (Rdz 49,25). Z woli Najwyższego anioł śmierci rozpościera swoje skrzydła i ręce nad sceną namalowaną poniżej, w lewej dłoni trzymając bicz i rózgę karzącego Boga, w prawej trupią czaszkę. To alegoria Boskiego gniewu za grzechy mieszkańców osiemnastowiecznego Olesna w postaci wylanej czary zapalczywości Bożej- plagi morowego powietrza.
Obecnie mieszczą się w kościele już tylko dwa boczne ołtarze. Lewy po stronie Lekcji zestawiony jest z elementów barokowych z XVII w. z obrazem Trójcy św. Na wierzchu ołtarza ustawiono rzeźbę pozbawioną obecnie atrybutów określaną jako Matka Boska Bolesna. Po prawej stronie – Ewangelii ołtarz boczny barokowy z poł. XVIII w. architektoniczny z odjętymi naddatkami o dekoracji chrząstkowej, niegdyś z rzeźbami świętych: Grzegorza, Augustyna, Sebastiana, Wawrzyńca i Szczepana. Pierwotnie ołtarz ten był poświęcony św. Janowi Nepomucenowi. Obecnie zachowała się tylko jedna figura Chrystusa Pana Wszechświata. W ołtarzu obraz przedstawiający zdjęcie z krzyża, przemalowany. Nad tym wizerunkiem w niszy ołtarzowej mały obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem malowany na modłę renesansowych płócien Madonny. Znajdował się w kościele św. Anny, obecnie zdobi ten mały kościółek. Na obu obrazach widoczne zniszczenia. Na południowej ścianie nawy malowany na płótnie dużych rozmiarów obraz z II poł. XIX w. Matki Boskiej na tle panoramy Jerozolimy, po przeciwnej stronie na ścianie północnej zawieszono obraz przedstawiający Najświętsze Serce Pana Jezusa. Ściany tego kościoła niegdyś zdobiło więcej ludowych malowideł -m.in. „Św. Rodziny”, „Matki Boskiej Częstochowskiej” i „Złożenie do grobu”. Na uwagę zasługuje malowany cykl czternastu stacji Drogi Krzyżowej z polskim podpisami, sygnowane Ciossek. „Katalog zabytków sztuki w Polsce’” podaje ich datę powstania – 1842 r. Jednak sposób malowania wskazuje raczej na wiek XVIII. Cichy kościółek przetrwał szczęśliwie zawieruchy dziejowe. Czas jednak robił swoje. Pierwszy zanotowany remont w 1878 r. przeprowadzony został przez ks. proboszcza Walentego Morawca (Morawietz). W 1960 r. gruntownej renowacji podjął się ceniony proboszcz oleskiej parafii ks. Gustaw Łysik. Kościół osadzono na solidnej podmurówce, uporządkowano jego otoczenie i wybudowano na powierzchni o wymiarach ok. 60 m x 40 m amfiteatr z ołtarzem polowym goszczącym co roku w dni odpustu tysiące pielgrzymów. Kolejnych remontów podjął się ks. prałat Zbigniew Donarski. W 1990 r. odnowił kościół na zewnątrz, w latach 1997 – 1998 przeprowadził renowację jego wnętrza. Niestety w wyniku włamania został on pozbawiony cennych rzeźb: czterech Ewangelistów: św. Mateusza, Marka, Łukasza, i Jana z ambony, św. Sebastiana i Szczepana z ołtarza bocznego i figury św. Grzegorza i św. Augustyna ze ściany nawy bocznej. Świętokradztwa dokonano w nocy z czwartku 11 marca na piątek 12 marca 1995 r. Po włamaniu obiekt został zaopatrzony w instalację alarmowo – antywłamaniową i przeciwpożarową. Nienaruszony zębem czasu kościół na szczęście nie ucierpiał podczas I i II wojny światowej. U schyłku tej drugiej stał się świadkiem przerażenia oleskich parafian, którzy 19 stycznia 1945 r., dosłownie w dzień przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej poprosili wikarego Hugona Jendrzejczyka o odprawienie. Mszy św. błagalnej o ochronę przed zbliżającym się frontem
Uciekano się do tego szczególnego kościoła od wieków. Odprawiano tam Msze Święte, w których mieszkańcy Olesna i okolic zanosili prośby do Boga o zachowanie pól i domostw od gradobicia i innych żywiołów. Kronika kościelna z Łowoszowa donosi, że 17 czerwca 1836 r. było tak silne gradobicie, że od tego czasu corocznie odprawiane są w kościele św. Rocha takie nabożeństwa. Gdy zaniechano tego, np. 17 czerwca 1931 r., podczas odbywającego się jarmarku w Oleśnie tego samego dnia straszny huragan dokonał wielu zniszczeń. Opis ten przypomina pamiętną „trąbę powietrzną” w dniu odpustu św. Rocha w 1986 r., którą wielu wspomina z autopsji. Żywe jest nadal przekonanie, że zaniedbywanie tych zobowiązań może wywoływać szczególne zjawiska meteorologiczne w postaci wichur czy gradu. Żywa jest wiara ludu w tajemniczą moc małego otworu w dachu kościoła. Według podań po wystawieniu kościoła pojawił się mały otwór w dachu, który pomimo uszczelniania pojawił się znowu. Patron kościoła z obrazu głównego patrzy przez ten otwór na miasto i kościół św. Michała chroniąc je przed wszelakimi klęskami. Gdy otwór uszczelniono nastąpiła wielka susza. Parafianie nawet bez porozumienia z proboszczem otwór otworzyli i zaczął padać długo oczekiwany deszcz. Rzemieślnik Joachim Wunschik-Winkler, który w 1960 r. remontował kościół na zlecenie ks. proboszcza G. Łysika, twierdził, że otwór został nieco przesunięty, ze względu na to, że znajdował się za blisko muru kościoła.
W miotanej żywiołami naszej codzienności stoi kaplica odpustowa jak namaszczona świątnica dana mieszkańcom Olesna i okolic jako widoczny stygmat Bożej Opatrzności.
Podczas spotkania muzealnego została przedstawiona historia oleskiej dżumy z 1708 r. i kościoła św. Rocha. Uczennica Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2 Dwujęzycznej Anna Wilhelm przeczytała „Pieśń o morowym powietrzu w Oleśnie w roku 1708” napisaną przez Józefa Lompę. Zaprezentowano książkę „Kościół św. Rocha, Rozalii i Sebastiana w Grodzisku – I tom z serii „Zabytki Olesna” autorstwa Ewy Cichoń i Mirosława Dedyka. M. Dedyk zaprezentował podczas spotkania fotografie kościoła i opowiedział o arkanach sztuki fotografowania zabytkowych obiektów. Na spotkaniu byli obecni: wiceburmistrz Olesna Jerzy Chęciński, radni miejscy Grzegorz Polak, Jan Bonk, Krzysztof Baron, radny powiatu Bernard Kus, proboszcz oleskiej parafii ks. Walter Lenart, prałat ks. Zbigniew Donarski, ojciec Mieczysław Lenard OFM, naczelnik wydziału edukacji przy starostwie powiatowym Renata Płaczek-Zielonka, zastępca wydziału edukacji Bogusława Szychowska, dyrektor MDK Ernest Hober, dyrektor ZSZ Horst Chwałek, wicedyrektorzy ZSD Beata Sznajder-Małecka, Cezary Łuczak, były przewodniczący TSKN Bernhard Smolarek, podinspektor ds. ochrony zabytków w powiecie Beata Adamowicz, prezes koła numizmatyków w Oleśnie Bogdan Parkitny, Ewa Rymarczyk z wydziału ds. promocji Gminy Olesno i wielu zainteresowanych tematem mieszkańców Olesna i Grodziska. Spotkanie to zainaugurowało tegoroczne obchody jubileuszu 300-lecia Kościoła św. Rocha w Grodzisku, przygotowane przez Urząd Miejski, Rzymsko-Katolicką Parafię Bożego Ciała w Oleśnie i Sołectwo Grodzisko. 21 i 22 sierpnia podczas odpustu św. Rocha tłumnie przybyli Oleśnianie i mieszkańcy Grodziska chwalili Boga za dar 300 –letniej świątyni zrodzonej z wdzięczności na wzgórzu ocalenia.
Ewa Cichoń