Świąteczny prezent dla oleskiego muzeum.

90 91

9394

Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia siostra Ingeborg ze Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej przekazała Oleskiemu Muzeum Regionalnemu Dzieciątko Jezus z Peru, które otaczane jest tam wielkim kultem. Ponadto otrzymaliśmy stajenkę wyrzeźbioną w kamieniu przez 14-letniego chłopca z Andahaulas i stojak na długopisy wykonany z barwionej tykwy z charakterystyczną czapeczką kuskenią. Dzieciątko ubrane w przepyszny, mieniący się kolorami strój wyszywany cekinami, siedzi na drewnianym rzeźbionym tronie, w jednej z jego bosych stópek tkwi cierń, a z oczu Jezuska płyną łzy. Jest to więc cierpiące Dzieciątko, wyrażające lęk przed czymś, co ma niechybnie nadejść. Tym natomiast, co wydaje się przerażać małego Jezusa, jest wizja Jego przyszłej męki i cierpienia, wyobrażona symbolicznie w cierniu i łzach. Dzieciątko to przywiozła siostra Ingeborga z Peru, gdzie w latach 1969-1982 pełniła swoją zakonną posługę na misjach. Podczas wizyty w oleskim muzeum oprócz wymienionych darów przekazała także ciekawe informacje o mieszkających tam ludziach. W Peru zgodnie z tradycją przywiezioną przed wiekami z Hiszpanii kolędnicy obchodzą domy w okresie przedświątecznym. Grupy odpowiednio ucharakteryzowane na pasterzy, Świętego Józefa, Matkę Boską, nawiedzają domy, szukając miejsca dla rodzącego się Jezusa. Nawiązują w ten sposób do historii, która rozegrała się w Betlejem, gdzie Maryja nie mogła znaleźć godnego miejsca, aby porodzić Syna. Każdej nocy, po mszy świętej inna grupa wyrusza w inny rejon parafii w poszukiwaniu „posady””(z jęz. hiszp. – gospody). Z góry ustala się, kto ich przyjmie na poczęstunek, inni przez nich nawiedzani odpowiadając „nie mamy miejsca”, biorą udział w konwencji udramatyzowanego rytuału. Światła, śpiewy, muzyka tworzą atmosferę zbliżającej się Nocy Bożego Narodzenia. Na wigilijnym stole odpowiednikiem polskiego opłatka jest „chocolatada”. Tradycyjnie w Wigilię nie może zabraknąć kakao z mlekiem i babki z rodzynkami – „panteonu. Wielkim kultem cieszą się tam figurki Dzieciątka -El Nino. Są to najczęściej lalki ubierane w stroje, podobne do Dzieciątka ofiarowanego naszej placówce. Siostra Ingeborg pracowała w Peru w sierocińcu prowadzonym przez Siostry Opatrzności Bożej w Abancay- mieście powiatowym położonym na wysokości 3 tys. m.n.p.n w Andach. Trzy zakonnice opiekowały się ponad setką podopiecznych . Były tam niemowlęta, dzieci w wieku szklonym młodzież do 21 roku życia. W Peru jest bardzo dużo dzieci porzuconych i sierot, bowiem po śmierci matki, ojciec, który ponownie się ożeni, nie opiekuje się potomstwem z pierwszego małżeństwa, ani jego kolejna żona. Te maluchy oddawane są do domów dziecka. Okrutny jest los bliźniąt, zwłaszcza płci żeńskiej. Jedna z dziewczynek musi umrzeć, podobny los spotyka bliźniaczą siostrę brata. Chłopiec powinien żyć, a dziewczynkę uśmierca się pozbawiając ja pożywienia. W niektórych kręgach kulturowych narodziny bliźniąt uważano za zły omen, zdarzało się nawet, iż jedno z dzieci było zabijane. Relikty tych wierzeń są niestety nadal praktykowane wśród Indian peruwiańskich. Siostra Ingeborg wspominała malutką Antonię z Aimaras, którą jej dziadek przyniósł do sierocińca w bardzo złym stanie. Dziecko zmarło, ponieważ było karmione mlekiem zmarłej wcześniej matki. Tubylcy często nie potrafią dokładnie podać daty narodzin swoich dzieci, określając je na podstawie zjawisk przyrody np. księżyca w pełni itp. Siostry więc zabiegały o akty urodzenia swoich podopiecznych. Także dożywiały uczniów, którzy zasypiali na lekcjach często z głodu, ponieważ całodobowa ich racja żywieniowa stanowiła garść ugotowanej kukurydzy i mały kozi serek. Przeciętny mieszkaniec Peru jest bardzo biedny, nie posiada garderoby poza tą , którą nosi na sobie. Jeżeli kobieta posiada np. dwie spódnice, to ubiera jedną na drugą. W domach tych ludzi nie mam, więc szaf. Siostra Ingeborg po wyjeździe z Peru, do którego bardzo się przywiązała, a pobyt tam wspomina jako wielki dar Boży, rozpoczęła pracę w Oberursel w Niemczech w szkole kształcącej przyszłych pedagogów placówek socjalnych. Przyczyniła się tam do odbudowania szkolnej biblioteki. Obecnie siostra mieszka w Oleśnie. Wspominała, że w ich domu generalnym w Mainz znajdowały się mówiące po polsku siostry pochodzące ze Śląska, np. siostra Hedwigis, od której po raz pierwszy usłyszała w języku polskim modlitwę „Ojcze nasz”. Obecnie w zgromadzeniu są siostry z Bytomia –siostra Barbara i Veronika z okolic Koźla. Jak znalazły się w Oleśnie? Przełożona Prowincji z panem Müller, dobrze znającym śląskie środowisko, bowiem w okresie stanu wojennego dostarczał z Niemiec paczki z żywnością i z odzieżą na Śląsk, poszukiwali domu w Polsce dla nowej placówki Sióstr Opatrzności Bożej. Po uzyskaniu informacji o odbudowie budynku zwróconego oleskiej parafii przy tzw. wikarówce, biskup Karl Lehmann porozumiał się z poprzednim ordynariuszem opolskim arcybiskupem Alfonsem Nossolem, w sprawie przekazania tego domu Siostrom Bożej Opatrzności z Darmstadt. W kwietniu 2006 r. trzy siostry Ingeborg Müllenbach, Lotharia Hahn i Ulrika Fettel przybyły do Olesna. Po poświęceniu ich nowej siedziby rozpoczęły swoją posługę w naszym mieście. Siostra Ingeborg od ponad dwóch lat ma kontakt z nauczycielami i uczniami Zespołu Szkół Dwujęzycznych, uczestnicząc w zajęciach z j. niemieckiego i nauczanych dwujęzycznie. Nadal ma kontakt ze swoimi przyjaciółmi z Peru, a potomstwo wychowanych przez nią podopiecznych zwraca się do siostry „Moja Babcia”. Świąteczne prezenty siostry Ingeborg można obejrzeć w Oleskim Muzeum Regionalnym w styczniu 2009 r.
Zapraszamy.

Ewa Cichoń