100 lat temu miał miejsce największy zryw powstańczy Ślązaków w historii. Powstańcza walka o powrót do Polski piastowskiego Śląska cechowała się wyjątkową konsekwencją i skutecznością. Ziemia te wyróżniała się na tle innych polskich dzielnic historycznych, najdłuższym, bo sześciuset letnim okresem braku łączności politycznej z Polską. Ale Ślązacy zachowali duchową, kulturową oraz językową więź z rodakami zamieszkującymi I Rzeczpospolitą, a po jej rozbiorach ziemie polskie pod zaborami. I to było fenomenalne. Powstania śląskie to jedyne – obok wielkopolskiego – zakończone sukcesem polskie powstania.
Trzy powstania śląskie wybuchały kolejno w 1919 r., 1920 r. i 1921 r., bowiem koniec I wojny światowej nie rozwiązał problemów mieszkańców tej ziemi. W styczniu 1919 r. rozpoczęła obrady konferencja wersalska, która miała zadecydować o przebiegu nowych granic w Europie – także między odrodzoną Polską a pokonanymi Niemcami. Jej werdykty zostały skorygowane przez wypadki na Górnym Śląsku. Panował tu stary porządek, wszystkie szczeble administracji były nadal niemieckie, w tym policja i szkolnictwo. Wielu polskich mieszkańców Górnego Śląska z coraz większym natężeniem sygnalizowało postulaty powrotu tych ziem do tworzącego się państwa polskiego. Prezydent rejencji opolskiej pod koniec 1918 r. ostrzegał, że dążenia do oderwania tych terenów od Niemiec będą postrzegane w kategorii zdrady stanu. W październiku tegoż roku Wojciech Korfanty apelował z mównicy niemieckiego parlamentu o włączenie części Śląska do Polski. Rozpoczęte w grudniu 1918 r. powstanie wielkopolskie, mające na celu zrzucenie niemieckiego panowania, odniosło sukces. Mimo, że Ślązacy przez cały czas przelewali krew za Rzeszę, nie zmienił się jej stosunek do ich aspiracji narodowych i językowych. Do tego trudna sytuacja społeczno-gospodarcza w Niemczech miała wpływ na coraz powszechniejsze zniechęcenie części Ślązaków do władz i przekonanie, że jedynie w odradzającej się Polsce będą naprawdę wolni od dyskryminacji.
Podpisany w czerwcu 1919 r. traktat wersalski z Niemcami nie przesądzał o losach Górnego Śląska. Ludność tej prowincji miała zadecydować o przynależności politycznej tego regionu poprzez plebiscyt. W związku z aresztowaniem śląskich przywódców Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska i represjami Niemców wobec ludności polskiej, których przejawem była m.in. masakra w Mysłowicach, wybuchło samorzutnie 16 sierpnia 1919 r. I powstanie śląskie pod wodzą Alfonsa Zgrzebnioka. Powstanie trwające do 26 sierpnia 1919 r. objęło głównie powiaty pszczyński i rybnicki oraz część okręgu przemysłowego. Polska zaangażowana w wojnę z bolszewikami powstania nie poparła. W lutym 1920 r. władzę nad obszarem plebiscytowym objęła Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa powołana na mocy traktatu wersalskiego i umowy francusko-niemieckiej w celu przeprowadzenia plebiscytu na Górnym Śląsku. Jej zadaniem i towarzyszących jej wojsk alianckich – francuskich, angielskich i włoskich – było dopilnowanie prawidłowego przebiegu kampanii plebiscytowej i samego głosowania oraz utrzymanie porządku i spokoju. W założeniu Komisja miała być organem bezstronnym. W rzeczywistości był w niej odzwierciedlony spór, jaki toczyły między sobą zwycięskie państwa Ententy o dostęp do niemieckiej gospodarki. Na obszarze plebiscytowym wciąż panowały siejące terror bojówki niemieckie. Po licznych aktach przemocy z ich strony doszło do II powstania wymierzonego w niemiecką dominację we władzach administracyjnych prowincji. Przysłowiową iskrą, która wywołała to drugie powstanie, było zamordowanie polskiego lekarza Andrzeja Mielęckiego i fałszywa informacja w prasie niemieckiej o zajęciu przez bolszewików Warszawy, co wiązałoby się z końcem istnienia państwa polskiego. Powstanie wybuchło z 19/20 sierpnia 1920 r. i trwało do 25 sierpnia 1920 r. Miało na celu zapewnienie bezpieczeństwa ludności polskojęzycznej. Objęło swym zasięgiem cały obszar okręgu przemysłowego oraz część powiatu rybnickiego. Międzysojusznicza Komisja zażądała wstrzymania walk. Polacy uzyskali dostęp do tymczasowej administracji i nowych organów bezpieczeństwa. Międzysojusznicza Komisja na miejsce niemieckiej Policji Bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei – SIPO) wprowadziła mieszane jednostki polsko-niemieckie o nazwie Abstimmungspolizei (APO czyli Policja Plebiscytowa). Obiecano też ukaranie sprawców antypolskich napadów. Strona polska z kolei oficjalnie nakazała rozwiązać Polską Organizację Wojskową Górnego Śląska ( funkcjonowała pod nazwą Centrala Wychowania Fizycznego) i wydała odezwę do zaprzestania strajku. W ten sposób cele powstania zostały osiągnięte, zaś Polacy uzyskali znacznie lepsze warunki do kampanii przed plebiscytem. Jednak kolejno po sobie następujące dwa powstania śląskie nie przyniosły rozstrzygnięcia. Zaostrzyła się sytuacja narodowościowa, agitacja i walka przedplebiscytowa.
Miejscowi Polacy czuli presję niemieckich służb policyjnych i granicznych, sytuacja tutejszych mieszkańców była więc skomplikowana. Część ludności pozostała pasywna, uaktywnili się natomiast propagatorzy pozostawienia tych ziem w granicach Niemiec. W każdej niemal miejscowości były grupy wotujące za jedną i drugą stroną. Argumenty w propagandzie za przynależnością do Polski były mocne wobec ogromnych reparacji wojennych nałożonych przez traktat wersalski na Niemcy. Część kleru górnośląskiego włączyła się do agitacji na rzecz przyłączenia tych ziem do katolickiej Polski. Także sporo mieszkańców ziemi oleskiej wotowało za Polską. Wpływ na to niewątpliwie miała działalność Towarzystwa Czytelni Ludowych, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, Towarzystw Śpiewaczych i chórów. W Oleśnie powstał chór „Paderewski”, polskie amatorskie kółko teatralne pod kierunkiem dyrektora młyna Mędlewskiego i jego żony[1]. Istotną rolę nad rozbudzaniem poczucia więzi narodowej z Polską odgrywały pielgrzymki do Częstochowy organizowane przez ks. Pawła Kuczkę oraz działacza polskiego Izydora Murka. Wyjeżdżano również na wycieczki do Wielunia, Krakowa, Wieliczki. Czytelnictwo książek historycznych i religijnych, organizowanie kurów języka polskiego wpłynęło także na propolską postawę[2].
Zbliżał się plebiscyt. Zanim Górnoślązacy poszli wrzucić kartki do urn, na całym terenie plebiscytowym rozpętała się akcja propagandowa prowadzona wszystkimi możliwymi sposobami. Smutne doświadczenia mieszkańców tych ziem z niedalekiej przeszłości podpowiadały im, że zapowiedziany plebiscyt nie odbędzie się w neutralnej atmosferze, nawet mimo wprowadzenia na obszar nim objęty wojsk alianckich i zainstalowaniu Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej w miejsce dotychczasowej administracji niemieckiej. „Wotowanie”, jak określano wówczas głosowanie za Polską czy Niemcami, nie było tylko deklaracją przynależności narodowej, ale oznaczało chęć życia w jednym lub drugim państwie. Silniejsze ekonomicznie Niemcy gwarantowały lepsze warunki egzystencji obywateli. Trwanie na mapie Europy Polski, uwikłanej w wojnę bolszewicką, stanęło pod znakiem zapytania. Bardziej zajadłą agitację prowadzono w większych miastach, stawały się one terenem silnych antagonizmów, a nawet walk. Opisy burzliwych wieców i akcji rozbijania zebrań z użyciem kijów tzw. plebiscytówek, lasek zakończonych nierzadko kolcami lub umocowanych na łańcuchu żelaznymi kulami zwanymi przez Polaków morgensternami (od kształtu ich metalowych zakończeń – gwiazdami zarannymi) zapełniały szpalty ówczesnych gazet tak polskich, jak i niemieckich. Wymowne było zdarzenie związane z postacią „Polskiej Królowej z Olesna” Józefy Liberkowej, odważnej kobiety, która podczas manifestacji propolskiej w Oleśnie w dniu 3 maju 1920 r., zaatakowana przez bojówkarzy, dzielnie broniła biało-czerwonego sztandaru. Dotkliwie pobita, wleczona po bruku, nie dała sobie odebrać flagi, zwinęła ją i schowała pod fartuch[3]. W manifestacji tej uczestniczyło wielu wotujących za Polską. Utworzyli oni pochód, któremu towarzyszyła orkiestra, Manifestanci z „Rotą” na ustach, z transparentami, chorągwiami, szturmówkami, dzieci z biało-czerwonymi chorągiewkami, kobiety ze sztandarem Koła Polek ozdobionym girlandą szli ulicą Pieloka, Sądową i Kościuszki (nosiły one wtedy nazwy: Dworcowa, Seminaryjna i Szywałdzka)[4]. Zamierzali przejść Rynek i obecną ulicą Armii Krajowej ( wtedy była to ulica Opolska) udać się przed budynek Hotel Vogta „Król Prus” ( obecnie MDK), gdzie kwaterowali żołnierze francuscy. W rynku policjanci SIPO i ok. 500 bojówkarzy, sprowadzonych z Dobrodzienia i Kluczborka, zaatakowało demonstrantów, polała się krew po obu stronach. Dopiero interwencja wojsk francuskich i brytyjskich doprowadziła do względnego spokoju w mieście[5]. Podczas jednego z wieców niemieckich na rynku w Oleśnie, w dniu 15 grudnia 1918 r., wygłaszano antypolskie hasła. Znany działacz polski ksiądz Paweł Kuczka poprosił o głos i wdrapał się na cokół gazowej latarni. Gdy zaczął przemawiać, został zaatakowany i dotkliwie pobity przez żołnierzy Grenzschutzu. W jego obronie stanęli polscy chłopi z podoleskich wsi obecni na wiecu. Doszło do gwałtownego starcia[6]. Ks. Paweł Kuczka, proboszcz w Wysokiej, znany z aktywnej działalności na rzecz chrześcijańskiego Centrum i Koła Polskiego współdziałał z Wojciechem Korfantym. W 1912 r. kandydował do niemieckiego parlamentu z koła mniejszości polskiej. Był współtwórcą polskiego Banku Ludowego w Oleśnie (1911 r.). Propagował kulturę polską i śląską poprzez organizację chórów, teatrów, spotkań, wieczornic i odczytów. W latach 1919-1920 stał na czele Powiatowej Rady Ludowej. Aresztowany w 1919 r. W czasie plebiscytu prowadził wiece w powiecie kluczborskim i oleskim. W 1922 r. musiał opuścić Oleskie i przenieść się na polski Górny Śląsk, gdzie zmarł w 1946 r., pełniąc funkcję proboszcza w Kamieniu koło Pszczyny. Został odznaczony orderem Polonia Restituta.
Zresztą obydwie strony nie pozostawały sobie dłużne. Lektura zachowanych ulotek czy plakatów plebiscytowych daje orientację, jakimi strony posługiwały się argumentami. Były wśród nich bardzo rzeczowe, wskazujące na osłabienie Niemiec po przegranej przez nich wojnie, a więc niedoli tych, którzy znajdą się pod ich władaniem po plebiscycie, czy wskazujące na polską nędzę, która niczego dobrego nie wróży pragnącym odłączenia Górnego Śląska od Niemiec. Zachowały się także polskie i niemieckie plakaty demagogiczne w treści i napastliwe w formie np.: „Obżerał się Prusak cudzem i strawić nie może”, „Świetlana przyszłość, albo wywłaszczenie i dziadowski kostur”, „Tylko najgłupsze cielęta wybierają znów rzeźników”, „Podłym Judaszem jest Polak, który głosuje za Niemcami”, „W Niemczech tylko powietrze jest nie opodatkowane”, „Co to jest Polska? To najbardziej zadłużony kraj na świecie, państwo największego nieporządku, najbrudniejsze z państw świata”[7].
Wyniki plebiscytu, który odbył się w Niedzielę Palmową 20 marca 1921 r., ukazują przewagę proniemieckich nastawień w największych miastach regionu. Ogólny wynik ok. 60% głosów za Niemcami, 40,3 % za Polską wskazywał na pozostawienie Niemcom niemal całego spornego terytorium. W Oleśnie na 3767 głosujących 3286 osób oddało głos za Niemcami, co stanowiło 87%, a 473 mieszkańców, czyli 13%, głosowało za Polską. W pobliskich miejscowościach np. w Leśnej 80 % oddało głos za Polską, ponad 70 % głosów za Polką oddano w Świerczu, Borkach Małych, Wysokiej, Kolonii Łomnickiej, Kadłubie Wolnym. Obrazuje te wyniki tabela[8].
Miejscowość | Liczba głosów oddanych za Polską | Liczba głosów oddanych za Niemcami |
Leśna | 192 80% | 48 29% |
Świercze | 143 77,7%
|
40 22,3%
|
Borki Małe | 213 74,2% | 73 25,8% |
Wysoka | 299 73,2% | 109 26,8% |
Kolonia Łomnicka | 120 73,1% | 44 28,9% |
Kadłub Wolny | 433 71,2% | 174 28,8% |
Kiełbasin | 24 68,5% | 11 31,5% |
Wachów | 154 68,1% | 72 31,9% |
Nowe Karmonki | 302 67,2% | 147 32,8% |
Sowczyce | 233 66,3% | 117 33,7% |
Łomnica | 305 65,3% | 161 34,7% |
Wolęcin | 89 64,9% | 48 35,1% |
Borki Wielkie | 329 64,8% | 172 35,2% |
Poczołków | 61 64,2% | 34 35,8% |
Broniec | 111 62,7% | 66 37,3% |
Radłów | 222 59,8% | 147 40,2% |
Łowoszów | 175 58,1% | 126 1,9% |
Zębowice | 250 57,3% | 182 42,7% |
Wachowice | 77 57,03% | 58 42,97% |
Ligota | 217 55,9% | 171 44,1% |
Walspek – Rosenhain | 138 55,6%
|
110 44,4% |
Kościeliska | 321 54,4% | 264 45,6% |
Skrońsko | 116 54,4% | 95 45,6% |
Stare Olesno
Stare Olesno-obszary dworskie |
62 53,9%
108 55,3% |
53 46,1%
87 44,7% |
Knieja | 133 51,7% | 124 48, 3% |
Wichrów | 180 50,4% | 177 49,6% |
Wojciechów | 248 50,2% | 246 49,8% |
Kościeliska –obszary dworskie
|
3 5,6%
|
50 94,4%
|
Gorzów Śl. Gorzów Śląski Wieś |
98 9,5% 83 15,3% |
938 90,5% 462 84, 7% |
Boroszów | 11 11% | 91 89% |
Uszyce | 73 12,9% | 491 87,1% |
Olesno | 473 13% | 3286 87% |
Jamy | 58 21,3% | 214 78,7% |
Sowczyce-obszary dworskie | 51 22,4% | 176 77,6% |
Wojciechów –obszary dworskie | 37 26% | 105 74% |
Gronowice | 125 26,6% | 344 73,4% |
Pawłowice | 100 27% | 268 73% |
Bodzanowice
|
239 27,5 % | 629 72,5% |
Świercze-obszary dworskie | 69 35,5% | 125 64,55 |
Sternalice
Borki Wielkie –obszary dworskie |
174 35,5%
36 44,4% |
316 64,5%
45 55,6% |
Zębowice – obszary dworskie | 119 44,7% | 147 55,3% |
Biskupice | 246 48,6% | 260 51,45 |
W powiecie oleskim ok. 32 % głosów oddano za Polską, ok. 68 % za Niemcami, 26,2% głosów oddali emigranci. Zapis o dopuszczeniu do głosowania Górnoślązaków mieszkających za granicą Śląska wprowadzony został na życzenie Polski, ponieważ liczono na głosy Górnoślązaków z Belgii, Zgłębia Ruhry i Zagłębia Dąbrowskiego. W konsekwencji głosy tych ludzi zaważyły na wygraniu plebiscytu przez Niemcy, którzy sprowadzili na plebiscyt ponad 180 tys. emigrantów, zaś Polska tylko ok. 10 tys. emigrantów. Na wschód od Odry przeważały głosy oddane za Polską, toteż Korfanty postulował przyłączenie tych terenów do Polski, wzdłuż tzw. Linii Korfantego. Na terenie tym znajdowało się również Olesno, które w większości głosowało za Niemcami.
Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku, do której należało wytyczenie ostatecznej granicy, kierując się wynikami plebiscytu, postanowiła przyłączyć do Polski tylko ziemię pszczyńską i rybnicką. Przegrany przez Polskę plebiscyt zadecydował o kolejnym trzecim już zrywie powstańczym na Górnym Śląsku, który rozpoczął się w nocy 2/3 maja 1921 r. To powstanie objęło również ziemię oleską. Ok. 40 tys. żołnierzy-powstańców zaskoczyło rozmachem i tempem działania niemiecką Samoobronę Górnego Śląska – Selbstschutz Oberschlesiens SSOB. Opanowano znaczne tereny. Formacje powstańcze były zespolone w trzech grupach: w Grupie „Północ”, w Grupie „Wchód” i w Grupie „Południe” Na zajętych obszarach funkcjonowała Naczelna Władza z Wojciechem Korfantym jako dyktatorem z siedzibą w Szopienicach. Tam mieściła się także Naczelna Komenda Wojsk Powstańczych, których naczelnym dowódcą został podpułkownik Wojska Polskiego Maciej Mielżyński. Od 6 czerwca dowództwo objął ppłk. Kazimierz Zenkteller. 3 maja powstańcy opanowali Katowice, Królewską Hutę, Bytom, Świerklaniec, Wodzisław, Rybnik, Jastrzębie-Zdrój, Pszczynę, Paruszowice, Tarnowskie Góry (z Tarnowskich Gór powstańcy wycofali się przekazując miasto żołnierzom francuskim). Na rozkaz dowództwa powstańcy opuścili większe miasta i organizowali wokół nich blokady – określane mianem cernowania. 4 maja zajęto Lubliniec, Gorzów Śląski, Zalesie, Toszek i Wysoką pod Olesnem. 5 maja Gorzów Śląski, Olesno, Łowoszów, Wojciechów, Stare Olesno, Zębowice, Ozimek, 6 maja Dobrodzień. Na naszych ziemiach trwały operacje powstańczej Grupy „Północ”, liczącej niespełna 10 tys. ludzi, dowodzonej przez Alojzego Nowaka „Neugebauera”. Grupa „Północ” dzieliła się na trzy podgrupy: „Butrym”, „Linke” i „Bogdan”[9]. Sztab mieścił się w Tworogu. Zadaniem tej grupy było opanowanie powiatów oleskiego, lublinieckiego i strzeleckiego oraz zamknięcie Niemcom od północy drogi do okręgu przemysłowego. Kluczowymi punktami na tym odcinku było Olesno, Dobrodzień, Fosowskie i Strzelce Opolskie. Kładziono wielki nacisk na rekrutację na własnym terenie. Formowano bataliony zapasowe pod Tarnowskimi Górami i w Lublińcu. Przystąpiono także do formowania kawalerii, która patrolowała obszary lasów kluczborsko-dobrodzieńskich, staczając potyczki z patrolami Selbstschutzu. Po zajęciu miejscowości Zawadzkie w powiecie strzeleckim dowództwo nakazało budowę pociągów pancernych w tutejszej hucie. Wykonano 3 składy, z których dwa „Zygmunt Powstaniec” i „Neugebauer” operowały na linii Strzelce – Opole, Fosowskie – Zębowice-Kluczbork. Pociąg pancerny składał się z lokomotywy, po jednym wagonie z jej przodu i tyłu oraz dwu węglarek, całość opancerzona była płytami stalowymi o grubości 5-12 mm.
5 maja Olesno zostało zajęte przez powstańców, stając się celem niemieckich ataków na północnym odcinku walk. Siły niemieckiej grupy „Nord”- podgrup: „Kreuzburg” i „Carlsruhe, uderzyły w kierunku Olesno – Lubliniec – Tarnowskie Góry w celu odcięcia powstańców od ich zaplecza w Polsce. Grupa „Nord” dowodzona przez ppłk. Grutznera zamierzała oskrzydlić Olesno w celu jego odbicia[10]. Od 8 do 12 maja kilkakrotnie Niemcy próbowali zdobyć miasto. 22 maja trzy kompanie batalionu „Rosenberg” zaatakowały Olesno, którego bronił 5 batalion por. Kaliny i 5 kompania I batalionu z podgrupy „Butrym”. Niemcom udało wedrzeć się do miasta. Wycofujące się oddziały powstańcze wysadziły dworzec kolejowy w celu utrudnienia akcji niemieckiemu pociągowi pancernemu Grupy „Nord” operującemu z kierunku Kluczborka[11]. W godzinach wieczornych Olesno zaatakowały 6 i 7 kompania z batalionu kpt. Eberhardta. Powstańcom przybył z pomocą stacjonujący w Borkach Małych pluton artylerii por. Westfalewicza w sile dwu dział górskich. Po stronie niemieckiej było 40 zabitych, po stronie polskiej 15. Kolejny atak batalionu Eberhardta i Loena nastąpił 27 maja i został odparty przez batalion por. Kaliny[12]. W nocy z 29 na 30 maja kolejne natarcie niemieckie odparł ostrzał artyleryjski por. Westfalewicza. 7 czerwca do Olesna wkroczyły wojska angielskie[13]. Jak wyglądały te dni w naszym mieście? W przedwojennym niemieckim Heimatkalender des Kreises Rosenberg OS z 1926 r. znajduje się artykuł poświęcony III powstaniu śląskiemu w Oleśnie. Opisuje on wydarzenia oczywiście z niemieckiej perspektywy:
„W pierwszych dniach maja roku 1921 pisały gazety o nowym, trzecim powstaniu polskim. Znów zbliżał się 3 maj polskie święto narodowe. Również i w Oleśnie mówiło się: „Polacy nadchodzą”. Nikt jednak nie wierzył w tą wiadomość. Zdziwiło jednak nas, że Francuzi opuścili nagle nasze miasto. Prawdopodobnie udali się w rejon powstańczy Pszczyna-Rybnik. Od 3 maja Olesno zostało bez jakiejkolwiek ochrony wojskowej. 4 maja mówiło się, że Polacy obsadzili Jordansmüh-Kamień koło Borek Małych i przemieszczają się w kierunku Olesna. Ulice się ożywiły i dużo ludzi szło, również my seminarzyści pod budynek starostwa. Angielski kontroler powiatowy, który dopiero co wrócił z Gorzowa wygłosił przemowę. Powiedział, że bezsensowne jest stawianie oporu, ponieważ Polacy są wyposażeni w broń maszynową i armaty. Ludzie burzliwie domagali się ochrony i bezpieczeństwa dla siebie i miasta. On powiedział, że nie dysponuje żadnym wojskiem. Do miasta przybywało dużo uciekinierów z okolicznych wiosek, przede wszystkim nauczyciele, leśnicy i policjanci. Wszędzie stali ludzie i nerwowo dyskutowali. We wczesnych godzinach rannych 5 maja obudziły nas odgłosy wystrzałów. Główna grupa Polaków rozłożyła się z czterema ciężkimi karabinami maszynowymi w rynku. Mniejsze oddziały pilnowały skrzyżowania ulic. Na początku Polacy zachowywali się poprawnie, jak kiedyś zostałem przeszukany czy posiadam broń, spadł mi ołówek na ziemię. Przeszukujący mnie podniósł go i podał mi z „Proszę”. Spokojne zachowanie powstańców wzięło się może stąd, że większość ludzi pochodziła z sąsiadujących miejscowości. W następnych dniach Polacy dostawali wciąż wzmocnienia. Widziano pojedyncze oddziały maszerujące do budynku Preparandy-szkoły, gdzie były uzbrajane. Na ratuszu wisiały zarządzenia komendanta. Wśród nich „Kto fałszywe wiadomości na temat górnośląskich – polskich wojsk głosi lub rozpowszechni, będzie karany śmiercią”. Ustał całkowicie ruch pocztowy i kolejowy. 10 maja dyrektor seminarium zamknął szkołę. Główna komendantura mieściła się w Hotelu Potrz czyli przy poczcie[14]. Powstańcy przeszukiwali domy i aresztowali kilku ludzi m.in. pastora Maximiliana Sękowskiego. Powstańcy zaciągali nowych ludzi, uzbrajali i pchali ich na Kluczbork. Zagnano nas do kopania rowów. 23 maja wstrząsnęła nami gwałtowna eksplozja. Gęsty obłok kurzu i dymu spadł na miasto. Z kierunku dworca widzieliśmy jasny płomień ognia. Co się stało? Powstańcy wysadzili dworzec kolejowy w powietrze. Eksplozja była tak duża, że bilety i strzępy dokumentów fruwały pod naszymi oknami. Została ogłoszona zastraszająca wiadomość, że wkrótce kościół, gazownia itp. budynki zostaną wysadzone. Ale oprócz dużego mostu przy małym dworcu i Inselbrükke już nic nie zostało wysadzone. Od 22 maja Olesno znalazło się w ogniu walki. W nocy 23 maja dotarła do pierwszych domów miasta niemiecka samoobrona. Straszny i przerażający ogień karabinów i bomb, dla nas nie znających pojęcia wojny, trzymał nas całą noc w napięciu. Była niedziela, a ogień jednak nie zmalał. Do miasta przybyło również dużo rannych. Liczne kolumny wozów dostarczały zwłaszcza nocą zaopatrzenie i amunicję na polski front. Polacy spostrzegli, że nie na długo tu pozostaną. Zaczęli wycofywać z miasta swoje zaopatrzenie z powrotem. Kilkakrotnie ukazał się nam smutny i przejmujący widok. Polacy wywozili na platformach poległych na cmentarz. Byli to zarówno polegli Polacy i również Niemcy. Leżeli w prostych nieozdobionych trumnach, a za nimi szedł mały orszak składający się z duchownego i kilku powstańców. Były noce, kiedy ogień był tak mocny, że nie można było zmrużyć oka. Silne eksplozje granatów i min przygłuszały ogień karabinowy. Często szliśmy na dach i tam obserwowaliśmy walczące strony. Po ulicach jeździły czasami auta powstańców. Nasz budynek został trafiony licznymi kulami. Wtedy spaliśmy na podłodze. Do wsparcia powstańcy sprowadzili armaty. Bitwa o Olesno trwała z niezmierną siłą około 16 dni. W dniu 8 czerwca ogień ustał. Liczne oddziały powstańców śpiewając ciągnęły na wschód. Polski front został rozwiązany”[15].
Zacięte walki toczyły się w rejonie Zębowic już w dniu wybuchu III powstania śląskiego z 2/3 maja 1921 r. Walczyły tam dwie grupy: „Linke” i Butrym”, m.in. IV kompania dowodzona przez oleskiego powstańca Feliksa Stróżyka, wchodząca w skład IV batalionu oleskiego podgrupy „Butrym”[16]. Batalion ten przy współudziale IV baonu z Krotoszyna zajął w godzinach popołudniowych 5 maja 1921 r. Zębowice, aby utrzymać strategiczną linię kolejową Tarnowskie Góry – Fosowskie – Zębowice – Kluczbork – Byczyna- Poznań. W trakcie walk o Zębowice, od 5 maja do 11 czerwca powstańcy otrzymali dostateczne zaopatrzenie w broń transportowaną z Lublińca. Uformowano linię frontu przebiegającą w powiecie oleskim przez Uszyce-Zdziechowice – Gorzów Śląski – Kozłowice – Stare Olesno – Zębowice. Zadaniem powstańców na tym odcinku frontu była „walka o szyny”[17], mająca na celu odcięcie Niemcom drogi z północy do okręgu przemysłowego. Niemcy zamierzali przerwać front, aby uderzyć na tyły podgrupy „Butrym” i oskrzydlić powstańców broniących Góry Świętej Anny. 21 maja dwa niemieckie bataliony „Guttentag” i „Rosenberg” zaatakowały siły powstańcze pod Radawiem, na przystankach w Szumiradzie, Kamieńcu, pod Malinowem i Knieją. Na parę godzin powstańcy utracili dworzec w Zębowicach, jednak po wprowadzeniu do akcji pociągu pancernego „Zygmunt Powstaniec” odzyskano go[18]. W rękach Niemców pozostały tory kolejowe na północ od Zębowic. W ten sposób przerwany został kontakt między podgrupą „Linke” i „Butrym”. 22 maja powstańcy z kierunku Dragania – przysiółka w Pruskowie- uderzyli na Niemców i zdołali odbić tory. Wysadzono most. 25 maja niemieckie bataliony „Guttentag” i „Lublinitz” uderzyły na Zębowice, Prusków, Knieję i Łąkę[19]. Sytuacja była ciężka dla powstańców, dopiero interwencja pociągu pancernego „Nowak” dowodzonego przez por. J. Horsta pozwoliła powstańcom na odzyskanie dworca i zdobycie majątku w Malinowie[20]. W godzinach popołudniowych teren walk wizytował w towarzystwie szefa sztabu grupy „Północ” dyktator powstania Wojciech Korfanty. Zjawił się w Zębowicach osobiście, zagrzewając powstańców do walki. Przebywał w zajętej przez insurgentów rezydencji właścicieli Zębowic[21]. 27 maja, wobec przeważającej przewagi liczebnej, powstańcy ustąpili z dworca. Jednak Niemcom nie udało się wejść do Zębowic. Do 2 czerwca nie prowadzono walk w tym rejonie. 2, 3 i 5 czerwca kilka kompanii batalionu „Guttentag” walczyło z kompanią z batalionu por. Karola Brandysa. 6 czerwca Niemcy, używając podstępu, przystąpili do walki. Mianowicie wywiesili białą flagę, a po zbliżeniu się do ich stanowisk powstańców otwarli ogień z karabinów maszynowych, zadając im dotkliwe straty. Dopiero interwencja pociągu pancernego umożliwiła powstańcom odwrót[22]. Bezskuteczne natarcie Niemcy powtórzyli 8 czerwca, było ono poprzedzone przygotowaniem artyleryjskim. Gdy wdarli się do Zębowic, przerzucono w rejon wsi nowo uformowany batalion tarnogórski, który zajął Osiecko i Kadłub Wolny[23]. Niekorzystny dla powstańców był fakt, że alianci wydali rozkaz zabraniający używania w walkach pociągów pancernych. 11 czerwca ostatnie uderzenie na Zębowice przypuściły batalion „Guttentag” i 4 kompania Batalionu „Hindenburg”. Dwie kompanie IV batalionu Brandysa zostały ze wsi wyparte. Wycofujący się powstańcy wysadzili jedno skrzydło pałacu wraz z wieżą[24]. W związku z przewidywanym rozejmem przegrupowano oddziały powstańcze. Wycofały się one do lasu między Zębowicami a Szemrowicami, w ich miejsce mieli wkroczyć alianci. Jednak wkroczyli Niemcy i zaczęli represjonować mieszkańców. Z obawy przed aktami terroru ze strony Niemców oleski batalion, wsparty baonem Młota, przystąpił do ataku w godzinach wieczornych[25]. Zaskoczeni Niemcy ponieśli duże straty, do godz. 23 walczono w strugach ulewnego deszczu. Po ściągnięciu batalionu „Hindenburg” z Kluczborka powstańcy wycofali się, tracąc 15 zabitych i 68 rannych. 14 czerwca opuścili całkowicie Zębowice i wycofali się zgodnie z rozkazem dowództwa do Dobrodzienia. W walkach na odcinku Zębowice- Prusków zginęło 100 bojówkarzy Selbstschutzu. Wśród poległych powstańców było 3 młodych kadetów ze Lwowa – 16-letni Henryk Czekaliński, 18-letni Zbigniew Pszczółkowki i 17-letni Zbigniew Zaczyński[26]. W III powstaniu w okolicy Olesna walczyło Orlę Lwowskie Władysław Targalski.
9 maja powstańcy ustąpili ze Starego Olesna po zaciętej walce. Zdobyli Kiełbasin i Wędrynię. 14 maja zacięte boje prowadzono pod Starym Olesnem i Wędrynią. 18 maja lokalne starcia zbrojne miały miejsce w rejonie Gorzowa Śląskiego, a 20 maja w okolicy Chudoby, którą powstańcy utracili. 21 maja trwały zacięte walki w rejonie Wędryni, Kiełbasina i Olesna. 22 maja 5 kompania batalionu M. Ważewskiego opanowała Stare Olesno, ale została z niego wyparta wieczorem po ciężkiej walce przez 6 kompanię Michaela i 7 kompanię Klemma z batalionu Eberhardta[27]. Trwały walki pod Wysoką, batalion Michała Zakrzewskiego z podgrupy „Butrym” walczył z oddziałami grupy taktycznej „Carlsruhe” w ramach uderzenia sił Gruppe „Nord” zmierzającej do oskrzydlenia i zajęcia Olesna[28]. Ostatecznie oddziały niemieckie wycofały się. Ponownie 30 maja walczono w rejonie Wysokiej. Straty niemieckie wyniosły 27 poległych i ok. 100 rannych żołnierzy, straty powstańców – 15 poległych i 60 rannych[29]. 3 czerwca toczyły się intensywne walki w okolicy Boroszowa[30].
Punkt ciężkości działań zbrojnych III powstania przesunął się w rejon Góry Świętej Anny. W dniach 21-26 maja 1921 r. była ona miejscem zaciekłych walk. W jej okolicy doszło do największej powstańczej operacji zaczepnej pod Kędzierzynem, który jako duży węzeł kolejowy zajęto 9 maja. Następnie opanowano port rzeczny w Koźlu. 31 maja do zaciętej bitwy doszło na północ od Góry Świętej Anny, w okolicy miejscowości Szymiszów. Niemcy natrafili tam na opór Podgrupy „Bogdan” wspomagany przez pociąg pancerny „Mściciel II”. 4 czerwca o godz. 2.00 Niemcy wznowili działania ofensywne w rejonie Góry Świętej Anny[31]. Pod ich naporem, mimo zaciętej obrony, powstańcy byli zmuszeni ustąpić z Zalesia Śl., Sławięcic, Kędzierzyna i portu kozielskiego. Po 11 czerwca siły walczących stron zostały rozdzielone pasem demarkacyjnym, zdarzały się jednak sporadycznie, ograniczone starcia. Całkowite wstrzymanie działań zbrojnych nastąpiło 25 czerwca, po podpisaniu rozejmu przez stronę niemiecką.
Podział Górnego Śląska Rada Ambasadorów zatwierdziła 20 października 1921 r. Niemcy otrzymały 71%, Polska 29% obszaru, w tym dość uprzemysłowionego. Przyznano Polsce ok. 1/3 obszaru plebiscytowego – powiaty pszczyński, rybnicki, katowicki, królewsko-hucki, świętochłowicki, tarnogórski, lubliniecki i część bytomskiego, ok. 50 % hutnictwa i 76 % kopalń węgla. Obszar ten wytwarzał ponad 40 % dochodu narodowego. Na polskim Górnym Śląsku mieszkało 736 tys. Polaków i 260 tys. Niemców. Po stronie niemieckiej było 637 tys. Niemców i 532 tys. Polaków[32]. Wiele ważniejszych ośrodków przypadło Niemcom – Opole, Bytom, Gliwice, Strzelce Opolskie, Gogolin, Kluczbork oraz Olesno, Gorzów Śl. i Dobrodzień. W rejonie Bodzanowic nad rzeką Liswartą znajdowała się granica pomiędzy dwoma państwami. Do Olesna oddziały Reichswehry weszły 26 czerwca. 20 czerwca 1922 r. wojska polskie przekroczyły granicę koło Szopienic i wkroczyły na Śląsk. Polska przejęła władzę na przyznanym jej terenie 17 czerwca 1922 r. 16 lipca 1922 r. podpisano w Katowicach dokument upamiętniający przejęcie części Śląska przez Rzeczpospolitą Polską.
Omawiany okres w dziejach Górnego Śląska był czasem burzliwym, tragicznym dla mieszkańców tej ziemi. Czasem gorącym na całym Górnym Śląsku, gdzie dochodziło do demonstracji i zabójstw. Zawsze na pograniczu, kiedy zaczynają się ścierać odmienne interesy, a w związku z tym rozbudzone zostają różne nadzieje, a w ślad za tym rozbudzone zostają namiętności i krańcowe emocje, z nienawiścią na czele, dochodzi do obustronnych mordów. Wiele gospodarstw padało łupem tworzących się band quasi-wojskowych powstających po obu stronach. Nierzadko była to bratobójcza walka. Konflikty przebiegały niejednokrotnie przez rodziny.
Żołnierze Grenzschutzu zastrzelili znanego działacza polskiego Izydora Murka w Kadłubie Wolnym podczas jego ucieczki z domu. Z kolei powstańcy plądrowali miejscowe sklepy i uwięzili wielu oleśnian na czele z zasłużonym dla miasta pastorem Maximilianem Sękowskim, którego uwolniły dopiero oddziały Selbstschutzu (Samoobrony). Tragicznym przykładem nienawiści było zamordowanie niemieckiego proboszcza nowo powstałej parafii w Starym Oleśnie księdza Franciszka Marxa, który bronił praw ludności śląskiej do języka polskiego i oddawania głosów podczas plebiscytu zgodnie z własną świadomością narodową. Czynił to także na łamach prasy, stając się poniekąd trybunem ludności wiejskiej. Władał dobrą polszczyzną, uczył także dzieci religii w tym języku. Tzw. „szanujący” się Niemcy pluli mu pod nogi, obrzucali wyzwiskami. Dostawał pogróżki. Po rewolucji listopadowej w Niemczech publicznie domagał się zdecydowanej parcelacji miejscowych majątków junkierskich, brał w obronę robotników rolnych przed obszarnikami. Wywołał tym gniew miejscowych niemieckich posiadaczy ziemskich i nacjonalistów: właściciela Bąkowa – majora, hrabiego Bethusy-Huc, posiadacza wielkiego latyfundium (3662 ha ziemi), właściciela Starego Olesna barona Mortimera von Lieres, kapitana Kirscha, który w Lasowicach Małych dzierżawił dominium książąt Hohenlohe (920 ha), rotmistrza Ismera, dzierżawcy państwowej domeny w Jasieniu (295 ha), hakatystycznie nastawionego nauczyciela Nikolausa ze szkoły ewangelickiej w Gronowicach. Podczas III powstania śląskiego, kiedy 10 maja powstańcy wycofali się ze Starego Olesna, oddział „Rossbacha” (nazwany od nazwiska dowódcy), podjudzany przez miejscowych posiadaczy, zamierzał rozprawić się z księdzem. Ostrzelali okna na piętrze jego plebanii, wdarli się do środka. Ksiądz w domowej kaplicy klęczał przed monstrancją. Przeczuwał, że grozi mu niebezpieczeństwo. Zawleczono go do piwnicy, gdzie kopano go, torturowano, a wszystko to działo się na oczach matki kapłana. Po przywiązaniu go łańcuchem do pompy znajdującej się na zewnątrz, oprawcy zajęli się plądrowaniem plebanii. Ks. Marx prosił matkę o przyniesieniu mu Komunii św., którą zdążył przyjąć. Zabrano go potem z trzema robotnikami do lasu, gdzie zbito ich kolbami. Rozległy się cztery strzały. W następnym dniu odbyło się świętowanie „zwycięstwa” wśród napastników. Jeden z oprawców zakwaterowany na plebanii opowiedział gospodyni proboszcza o okolicznościach jego śmierci. „Zbity do nieprzytomności, opluty, rzucił się w kierunku żołnierzy: przecież możecie mnie dobić, jestem gotów na śmierć. Prosił o darowanie życia trzem robotnikom. Na koniec powiedział: Wybaczam wam świętokradztwo. Po tych słowach zaczęli go kopać i w końcu go zastrzelili. Ciało wywieźli do gazowni do Kluczborka, gdzie je spalono”[33]. Ks. Franciszek Marx został zamordowany dlatego, bo był wolny od uprzedzeń narodowościowych. Zabójstwo nigdy nie doczekało się śledztwa, na ten temat milczano. Do niedawna o tej zbrodni przypominał jedynie tonący w chaszczach krzyż. Obecnie to wydarzenie upamiętnia wybudowana przez parafian kapliczka z marmurową tablicą, dzięki inicjatywie byłego proboszcza parafii w Starym Oleśnie śp. księdza Piotra Kusa. On także namówił księdza Pawła Stanoska, by opublikował książkę o tym wyjątkowym kapłanie, o tym starooleskim Popiełuszce.
Na niemieckim Górnym Śląsku, opowiadający się za Polską Ślązacy byli represjonowani przez władze: “ … po kilka razy dziennie i nocą przychodzili niemieccy żandarmi i szukali mojego ojca – powstańca. Częstowali cukierkami dzieci i wypytywali o niego. Przez kilka nocy stał pod domem żandarm, faktycznie mój ojciec był cały czas w domu. Siedział w komórce za kuchnią, której drzwi babcia i mama zakryły szafą, a wszystko w ścisłej tajemnicy przed dziećmi. Według odczucia mojej mamy, uratowały tatę rodzinne modlitwy i różaniec. Po zakończeniu obstawy stwierdzili, że to cud, bo małe okienko z komory widoczne z podwórka, nie było przez żandarmów zauważone ” (z pamiętnika Aleksandra Dybały). Ojciec autora pamiętnika, Wojciech Dybała wraz ze swoimi bratem Piotrem i kuzynem Wawrzynem, brali udział w III powstaniu. Mieszkali w Dębińcu i Lasowicach Wielkich. Wojciech był dziadkiem znanej oleskiej nauczycielki Barbary Żakowskiej. Był przewodniczącym Komitetu Plebiscytowego i mężem zaufania w swojej gminie. Po podziale Górnego Śląska, w związku z represjami ze strony Niemców, podobnie jak wiele innych rodzin, zmuszony został do emigracji. Rodzina wyjechała do Chludowa w Wielkopolsce. Tam schronienie znalazło 9 rodzin powstańczych z Opolskiego. W 100- lecie powstań śląskich potomkowie tychże powstańców chcą uczcić ich pamięć stosowną tablicą w Chludowie. Dlatego poszukują w archiwach polskich i niemieckich materiałów potwierdzających udział w powstaniach i działalność propolską swoich przodków. Wojciech Dybała spoczywa na cmentarzu w Lasowicach Wielkich.
Oprócz trzech powstań śląskich, 100 lat temu miało miejsce lokalne powstanie oleskie. Było takim swoistym preludium, ponieważ wybuchło przed trzema zrywami zbrojnymi na Górnym Śląsku. Podstawowym źródłem wiedzy o wydarzeniach z czerwca 1919 r. w Oleskiem jest korespondencja oleskiego landrata von Deinesa z władzami Rejencji Opolskiej w związku z przeprowadzonym przez landraturę śledztwem przeciwko buntownikom oraz treść wyroku sądowego w Opolu, skazującego winnych wywołania powstania oleskiego. Zachowała się w Wojewódzkim Archiwum Państwowym we Wrocławiu[34].
W Zielone Świątki z soboty na niedzielę 7/8 czerwca 1919 r. rozegrało się to powstanie, przygotowane przez założycieli na terenie powiatu oleskiego Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska – komendanta Jana Przybyłka, Franciszka Kawulę i Pawła Łakomego[35]. Głównym przywódcą powstania oleskiego był Walenty Sojka[36], robotnik drzewny z Łowoszowa, a jego organizatorami ks. Paweł Kuczka, Laskowski – właściciel ziemski z Olesna, robotnik Augustyn Koj z Zębowic i murarz Franciszek Grobelny z Olesna[37]. Opracowali oni samodzielny plan opanowania całego powiatu oleskiego i przyłączenia go do Polski przy pomocy wojsk polskich stacjonujących za Prosną i Liswartą. Plan przewidywał zerwanie łączności telefonicznej i kolejowej między Olesnem a sąsiednimi powiatami. Powstańcy byli podzieleni na trzy grupy. Zadaniem pierwszej grupy było wysadzenie mostu pod Sowczycami, druga miała doprowadzić do wysadzenia mostu pod Kluczborkiem, a trzecia grupa zaatakować niemiecką baterię artylerii stacjonującą w Wojciechowie. Hasłem do wybuchu tego powstania miało być spalenie drewnianych baraków usytuowanych przy dworcu kolejowym w Oleśnie[38]. Aby przeprowadzić pomyślnie zaplanowaną akcję, konieczne było zdobycie broni. Z oświadczenia jednego z aresztowanych powstańców wynika, że w lesie[39] było zgrupowanych ok. 200-300 ludzi z Olesna i okolicznych wsi oczekujących na broń, rzekomo zmagazynowaną w leśniczówce w Łowoszowie. W celu jej zdobycia, dziesięciu uzbrojonych w karabiny, pistolety i granaty ręczne powstańców, z polskim orzełkiem na czapce, zaatakowało leśniczówkę. Akcją kierowali Karol i Franciszek Maroniowie z Łowoszowa. Wdarli się do domu Beckera – leśniczego rewirowego w służbie hrabiego Bethusy-Huc w Łowoszowie. Zażądali od żony leśniczego oddania broni, której tam nie było. Zabrano więc tylko dwie myśliwskie fuzje i trochę amunicji. Wobec braku broni powstanie nie miało szans powodzenia, zdołano jedynie przerwać łączność telefoniczną między Olesnem a innymi miejscowościami oraz zaminować most pod Sowczycami[40]. Landrat oleski von Deines powiadomił o wypadkach prezydenta rejencji opolskiej Walthera von Miguela, który zaalarmował Komendę 6 Korpusu Armii we Wrocławiu. Po ściągnięciu na teren Olesna posiłków wojskowych, zorganizowano obławy i rewizje, podczas których zginął wspomniany wcześniej znany organizator życia polskiego w Oleskiem Izydor Murek[41]. Aresztowano ponad 60 osób[42]. Przywódcy powstania Walenty Sojka, ks. P. Kuczka, Laskowski i geometra Lemke z Olesna zbiegli[43]. 7 lipca 1919 r. przed nadzwyczajnym sądem wojennym w Opolu stanęło 16 oskarżonych. Na karę pozbawienia wolności skazano: Stanisława Węgiera z Olesna (5lat), Wawrzyńca Szczęsnego z Olesna (2 lata), Franciszka Maronia z Łowoszowa (5 lat), Karola Maronia (3 lata), Józefa Brysia z Zębowic (9 miesięcy), Floriana Pawlika z Zębowic (9 miesięcy), Ludwika Kowolika z Zębowic (9 miesięcy), Augustyna Kowolika z Zębowic (9 miesięcy), Jana Kowolika z Zębowic (9 miesięcy), Walentego Kowolika z Zębowic (9 miesięcy), Augustyna Binkowskiego z Zębowic (9 miesięcy) Adolfa Koja[44] z Zębowic ( 9 miesięcy), Pawła Kistelę z Zębowic (9 miesięcy), Karola Prycza z Zębowic (3 miesiące), Teodora Błaszczyka z Zębowic (6 miesięcy), Hieronima Jędreckiego z Olesna (9 miesięcy). W przypadku oskarżonego Karola Woźnego z Nowej Wsi Oleskiej sąd w Opolu uchylił areszt i przekazał sprawę do sądu powszechnego[45]. Sąd określił wydarzenia w Oleśnie jako akcję mającą na celu oderwanie Górnego Śląska od Niemiec. Zdaniem prof. Franciszka Hawranka: „Powstanie oleskie było dziełem zniecierpliwionych mas, dążących do połączenia tego subregionu z Polską[46]”. Zdaniem E. Długajczyka, autora opracowań o polskim wywiadzie wojskowym na Górnym Śląsku, nazwa ”powstanie oleskie” została celowo tak podana a przez Niemców, a potem zapożyczona przez polską historiografię. Autor tych publikacji określa wydarzenia w Oleśnie jako akcję dywersyjno-partyzancką zorganizowaną przez wywiad polski-Posterunek Wywiadowczy nr 4 w Praszce. Wysadzenie mostów pomiędzy Sowczycami a Kluczborkiem miało mieć charakter działań prewencyjnych na wypadek wojny z Niemcami.
W naszym mieście jest kilka akcentów powstańczych. Pomnik Powstańców Śląskich na oleskim cmentarzu komunalnym jest świadectwem tamtych burzliwych lat. Nad grobem powstańców: Bukowskiego, Franciszka Dragona, Piotra Marona, Józefa Stebinskiego, Michała Wyrwicha i Józefa Mazura i sześciu nieznanych z nazwiska w 1971 r. wzniesiono monument z napisem „Cześć i chwała powstańcom śląskim”. Na tym samym cmentarzu znajduje się grób oleskiego powstańca Feliksa Stróżyka, urodzonego w 1891 w Wędzinie w powiecie lublinieckim. W latach 1897 – 1905 r. uczęszczał do Szkoły Powszechnej w Oleśnie, po czym w latach 1905 – 1908 r. kształcił się w Kupieckiej Szkole Dokształcającej w Oleśnie. Pracował w sklepie oleskiego kupca Jerzego Czellnika, następnie w licznych urzędach celnych. W latach I wojny światowej służył w armii niemieckiej. W 1918 r. zbiegł do Warszawy, gdzie ukrywał się do rozbrojenia Niemców. 11 XI 1918 r. wstąpił ochotniczo do tworzącej się armii polskiej. Uczestniczył w kursach plebiscytowych, w marcu 1920 r. w stopniu starszego sierżanta został zwolniony z armii polskiej. W latach 1920 -1921 angażował się w pracę organizacyjną z ramienia POW G Śl. Brał czynny udział w III powstaniu śląskim jako dowódca 4 kompanii IV baonu tarnogórskiego na terenie powiatu oleskiego. Otrzymał Krzyż Walecznych, Krzyż na Śląskiej Wstędze Waleczności I kl. W czasie II wojny światowej poszukiwany przez gestapo przebywał w Zamościu, Lublinie i Krakowie. W 1945 r. powrócił do Olesna[47].
Powstańcy śląscy patronują Publicznej Szkole Podstawowej nr 3 i jednej z ulic. Oleska Biblioteka Publiczna nosi imię powstańca i poety Jakuba Alberta Pieloka, urodzonego w Kościeliskach, który przyczynił się do powstania tam polskiej szkoły mniejszościowej. Brał udział w III powstaniu śląskim. W 1939 r. osadzony został w obozie w Buchenwaldzie, gdzie zginął w 1944 r. Jedna z ulic miasta nosi imię Jana Pieloka, działacza polskiego w okresie plebiscytu i powstań śląskich z Wysokiej, zaangażowanego w pracy ZPwN. Wywieziony został przez władze hitlerowskie do obozu w Buchenwaldzie, w którym zmarł w 1942 r. Krzyż naprzeciwko basenu upamiętniający ofiary dżumy z 1630 r. i 1708 r. był punktem zbornym powstańców w Oleśnie. Ulica Izydora Murka przypomina tego wybitnego działacza propolskiego i uczestnika powstania oleskiego, zabitego w 1919 r. na Wypychowie w Kadłubie Wolnym. Jedna z ulic nosi imię ks. Pawła Kuczki.
Celem obchodzonej rocznicy jest ukazanie znaczenia powstań śląskich jako ważnych wydarzeń polskiej historii, a także istotnych elementów zbiorowej pamięci narodowej. III powstanie śląskie, podobnie jak powstanie wielkopolskie, zakończyło się sukcesem. Dzięki niemu Polska wymogła na komisji korzystniejszy podział Śląska. Większość przemysłu pozostała pod polską kontrolą, co zapoczątkowało nowoczesny rozwój gospodarczy II Rzeczpospolitej. W sprawie oceny powstań polscy i niemieccy historycy nie doszli jeszcze do porozumienia, choć wielu zgadza się, że plebiscyt i powstania były dramatem dla Ślązaków, którzy musieli opowiedzieć się, po czyjej są stronie. Wytyczenie polsko-niemieckiej granicy na Śląsku przecięło wiele miejscowości. Podobne bolesne podziały dotykały rodziny. Niemniej zarówno powstania, jak i zachowanie języka oraz polskości na terenie Śląska, który od połowy XIV w. był poza granicami Polski, były ewenementem. W walce o Polski Górny Śląsk zapisali się także znacząco mieszkańcy Ziemi Oleskiej.
Zdjęcia z uroczystości ze strony Urzędu Miejskiego w Oleśnie.
[1] F. Stróżyk, Z plebiscytówką na polskim wiecu, „Głos Olesna”, 1971, nr 6, s. 119.
[2] M. Wójcicki, Moja praca plebiscytowa, „Głos Olesna”, 1968, nr 3, .s. 80.
[3] F. Stróżyk, Z plebiscytówką …, , s. 122.
[4] Tamże.
[5] F. Stróżyk, Z plebiscytówką …, , s. 123.
[6] F. Stróżyk, Z plebiscytówką…, s. 120.
[7] E. Cichoń, M. Dedyk, Wielka księga ziemi zębowickiej, Zębowice 2010, s. 77.
[8] Encyklopedia Powstań Śląskich, pod red. Franciszka Hawranka, Opole 1982, s.697-698.
[9] Encyklopedia Powstań…, s. 163.
[10] Encyklopedia Powstań … s. 354.
[11] Tamże.
[12] Tamże.
[13] Trzecie powstanie śląskie w Oleśnie i jego okolicy, Olesno 2011, s. 8.
[14] Na rogu dzisiejszej ulicy Reymonta i J. Lompy w miejscu Banku Śląskiego.
[15] Brunz, Der dritte Polenaufstand , „Heimatkalender des Kreises Rosenberg OS” 1926, s.58-61.
[16] Encyklopedia Powstań…, s. 652.
[17] Z. Jasiński, Zębowice, „Głos Olesna” 1974, nr 9, s. 51.
[18] Encyklopedia Powstań…, s. 652.
[19] Z. Jasiński, Zębowice…, s. 52.
[20] Tamże.
[21] S. Spychalski, Przyczynek do historii polskości w powiecie oleskim okresu międzywojennego, „Głos Olesna” 1969, nr 4, s. 53.
[22] Z. Jasiński, Zębowice…, s. 52.
[23] J. Wyglenda, Plebiscyt i powstania śląskie, Opole 1966, s. 223.
[24] Z. Jasiński, Zębowice…, s. 53.
[25]Tamże.
[26] E. Cichoń, M. Dedyk, Wielka księga… s. 80.
[27] Encyklopedia Powstań…, s. 526.
[28] Encyklopedia Powstań…, s. 632,
[29] Tamże.
[30] J. Kucharczak, Bój pod Wysoką, „Głos Olesna”, 1971, nr 6, s. 129-133.
[31] Encyklopedia Powstań… ,s. 150.
[32] Encyklopedia Powstań…, s. 410.
[33] P. Stanosek, Ksiądz Franciszek Józef Marx, Opole 2005.
[34] APW, zesp. Rejencji opolskiej „Biuro Prezydialne, sygn. 305. t. „Rosenberger Aufstand”, w teczce akt dotyczących przebiegu tego powstania w powiecie oleskim.
[35] Encyklopedia Powstań…, s. 437; Szkice i materiały z ziemi oleskiej, Opole, 1966, s. 157.
[36] Sojka podawał się za kupca hurtowego i prokurenta. Pochodził z powiatu pszczyńskiego, pracował w Zjednoczonym Towarzystwie Przemysłu Drzewnego „Wschód” w Katowicach. Za uprawianie agitacji polskiej został zwolniony z tej pracy. Był właścicielem kamienicy w Lasowicach Wielkich oraz 5 mórg pola w Chudobie i była zarządcą tartaku w Szumiradzie.
[37] Encyklopedia Powstań…, s. 437.
[38] [38] R. Piech, Izydor Murek (1879-1919), „Głos Olesna” 1969, nr 4, s. 70
[39] Pomiędzy Łowoszowem a Wachowem.
[40] Tamże.
[41] Trzecie powstanie śląskie… s. 1-2.
[42] Wśród zatrzymanych było wielu pracowników kolei, których zadaniem było wysadzenie mostów kolejowych.
[43] Pismo Landrata oleskiego von Deinesa do prezydenta rejencji w Opolu z 10 czerwca 1919 r.
[44] Podlegali mu wszyscy powstańcy z Zębowic.
[45] Archiwum Państwowe w Opolu, Rejencja Opolska, Biuro Prezydialne, sygn. 305, k. 12.
[46] Encyklopedia Powstań…, Opole 1982, s. 437.
[47] Rękopis F. Stróżyka, s. 1-4, w zbiorach Oleskiego Muzeum Regionalnego.