7 marca 2025 r. odbyło się LIV Spotkanie Muzealne, które upamiętniło 80. rocznicę wkroczenia na Górny Śląsk i do Olesna Armii Czerwonej i początku represji określanych współcześnie mianem Tragedii Górnośląskiej, której pierwszym aktem były zbrodnie popełniane na ludności cywilnej. Zbrodnie o których próbowano zapomnieć, zbrodnie które w okresie PRL-u były tematem tabu. Dzieje ludności cywilnej Górnego Śląska po wkroczeniu na ten teren Armii Czerwonej, a później zainstalowaniu władzy komunistycznej to do dziś tematyka mało obecna w oficjalnym nauczaniu historii, nieprzerwanie pozostająca w pamięci mieszkańców. Właściwie dopiero po 1989 r. wielu świadków tamtych wydarzeń zaczęło publicznie bez obaw wypowiadać się na ten temat. Problemem jest ciągle brak wielu źródłowych zapisów, ponieważ pierwsze miesiące 1945 r. były okresem, gdy na Górnym Śląsku administracji niemieckiej już nie było, a administracji polskiej jeszcze nie było. Dokumenty, które sporządzała lub mogła sporządzić strona radziecka, jeśli są, to w Rosji i dostęp do nich jest utrudniony. Świadectwa o deportacjach i innych represjach ze strony Armii Czerwonej nie zawsze są pełne, bowiem ich świadkowie wtedy byli dziećmi, a percepcja tak dramatycznych wydarzeń jak wojna jest z pewnością inna u dzieci, a inna u osoby dorosłej. Na współczesne relacje ma znaczny wpływ upływ czasu, emocje i nabywana wiedza historyczna. W województwach opolskim i śląskim rok 2025 ustanowiono Rokiem Tragedii Górnośląskiej, aby oddając cześć pamięci ofiar represji. Ta pamięć tkwiąca w doświadczeniu rodzin jest wielką siłą, ale trzeba wykonać olbrzymią pracę, aby z poziomu indywidualnych losów pamięć o wydarzeniach sprzed 80 lat była udziałem jak największej liczby ludzi, także poza Śląskiem. Akty terroru popełnianego przez Armię Czerwoną wobec mieszkańców Górnego Śląska przybierały różnorodne formy przemocy: aresztowania, egzekucje, gwałty, grabieże, deportacje w głąb Związku Radzieckiego (na Sybir, do kopalń Zagłębia Donieckiego, do Kazachstanu, na Kamczatkę), wysiedlenia w głąb Niemiec, dewastacje zabudowy i zaplecza przemysłowego oraz wywłaszczania, podczas których odbierano mieszkańcom Górnego Śląska majątek.
A także tworzenie przyzakładowych obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych, w który wpisuje się obóz w pobliskim Wojciechowie. Z materiałów zgromadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej w Katowicach[1] możemy podać w zbliżeniu liczbę deportowanych w głąb Związku Radzieckiego z Oleskiego: 35 osób. odnajdujemy takie liczby deportowanych z Oleskiego:
Olesno – 10 osób, Borki Wielkie – 4 osoby, Grodzisko – 2 osoby, Łowoszów – 6 osób, Bodzanowice – 1 osoba , Sowczyce – 1 osoba , Wachów – 1 osoba , Kucoby – 2 osoby, Łomnica – 4 osoby, Wojciechów – 3 osoby, Wysoka – 1 osoba.
Z zapisków ks. Hugona Jendrzejczyka, wikariusza oleskiego, który pozostał w mieście i spisał wydarzenia ze stycznia i lutego 1945 r., wynika, że ok. 40 mężczyzn wywieziono z Olesna w głąb Związku Radzieckiego. Z relacji żyjących świadków wynika, że z Grodziska wywieziono więcej niż dwie osoby, bo łącznie 12 osób, z Borek Wielkich nie wywieziono 4 osób, tylko 23 osoby. Te liczby mogą w wyniku badań ulec jeszcze zmianie. Jedną z ofiar Tragedii Górnośląskiej w Oleskiem był ojciec ks. biskupa Jana Wieczorka pochodzącego z podoleskich Bodzanowic.
Z Biskupic wywieziono pana Lupę a z Dróg Biskupskich Michała Wieczorka, obaj nie wrócili ze Związku Radzieckiego.
Henryk Kałuża[2] w jednej ze swoich licznych publikacji – „Zarys dziejów parafii Wysoka w Ziemi Oleskiej” wymienia nazwiska deportowanych mieszkańców Wysokiej i Grodziska w głąb Związku Radzieckiego: „Wielu mężczyzn z parafii Wysoka zostało internowanych przez Sowietów i wywiezionych w głąb Rosji. I tym razem nie wszyscy wrócili. Nie wrócił Walenty Rataj, według świadków zmarł w listopadzie 1945 r. z wycieńczenia. Wrócili: Teodor Prudlo, Thomys Jan i syn Piotr z Grodziska, Piontki – ojciec i syn Piotr.”
Urodzona w Grodzisku, zamieszkała w Niemczech p. Małgorzata Bryś z domu Piontek tak wspomina rodzinne nieszczęście: W lutym mój ojciec Marcin Piontek, miał wtedy 48 lat, i mój 17-letni brat Piotr pojechali do Olesna i ślad i słuch po nich zaginął. Ludzie się tracili. Z Grodziska wywieziono także wujka p. Małgorzaty Piotra Brzenska ( brata matki) i Franciszka Oblonka, oraz Sojkę, który nie powrócił do domu. 11 lat w niewoli rosyjskiej był inny mieszkaniec Grodziska – Piotr Stróżyk.. Rodzina była przekonana, że nie żyje, zamawiała msze za jego duszę. Z Grodziska wywieziono także p. Flaka. Ze Starego Olesna p. Kilo.
Zamieszkała w Grodzisku p. Jadwiga Ochmann z domu Tomys pamięta, że jak wrócili z ZSRR jej ojciec Jan i brat Piotr Tomys, to nie tylko byli bardzo wynędzniali, ale straszliwie zawszeni. Brat jak się wykąpał i położył do łóżka, to wszy dalej po pościeli łaziły. Mieszkanka Olesna p. Meinhard z domu Kuliberda miała zaledwie 9 lat, gdy ojciec poszedł na wojnę, został jeńcem wojennym i zesłano go Na Syberię, z której wrócił w 1954 r. Henryk Marzec z Grodziska wspominał niejakiego Krzymińskiego (Krzemińskiego), więzionego najpierw w Oleśnie, który podczas transportu na Wschód wyrzucił w okolicy przejazdu kolejowego kartkę, na której napisał, że jest wywożony do Związku Radzieckiego. Tę kartkę otrzymała potem jego rodzina i stąd wiedziała o jego deportacji. Nowak zamieszkała w Wachowie świadczy, że jej ojciec Podstawa Franciszek z Łowoszowa został wywieziony do ZSRR w 1945 r. i nie powrócił do domu, zmarł 12 listopada 1945 r. w Zaporożu. Także z Łowoszowa zostali wywiezieni: Brodacki Michał, Kler Teodor i Respondek. Mieszkaniec Borek Wielkich Bernard Czołkos sporządził listę deportowanych do ZSRR mieszkańców tej wioski. Było ich aż 23:
Bensch Piotr, Bensch Serafin, Brzenska Albert, Dudek Paweł, Flak Piotr, Gorzolka August, Gorzolka Józef, Gruca Ignacy, Gryska Jan, Jonek Alojzy, Krypa Peter , Kubosch Wilhelm, Kus Aleksander, Kus Johann, Kuzaj Teodor, Lempa Franciszek, Ligus Bernhard, Maciejok Paweł, Marschol Gerhard, Skorupa Józef, Skorupa Piotr, Smolarek Jan, Wiendlocha Teodor.
Ze Związku Radzieckiego nie wrócili: Gruca Ignacy, Dudek Paweł, Gorzołka Józef, Smolarek Jan, Flak Piotr i Gryska Jan. Ojciec mieszkańca Psurowa Bernarda Kusa wrócił z Rosji Sowieckiej w 1947 bardzo sponiewierany. Wywózki dotknęły mężczyzn bez względu na tożsamość. Zabierano do pracy na Wschód także Ślązaków opcji polskiej. Z Kościelisk 11 mieszkańców wywieziono do obozów pracy w ZSRR. Byli to: Walenty Jokiel, Jan Pissulla, Andrzej Sachta, Jan Sachta, Jan Kubik, Ryszard Kubik, Piotr Gryska, Jan Ligendza, Franciszek Ligendza, Jan Wróbel i Józef Przybilla. Zostali umieszczeni w obozie w Zaporożu na Ukrainie. Andrzej Sachta, Jan Wróbel i Józef Przybilla nie powrócili stamtąd[3]. Z Wachowic deportowany był Florian Prochota brat dziadka p. Ewy Jendrzej, który prawdopodobnie wrócił. Bardzo interesujące są spisane w książce ks. Pawła Stotko „Chocianowice”[4] wspomnienia ks. Józefa Olszoka urodzonego w Chocianowicach w 1928 r., pełniącego posługę proboszcza w Gorzowie Śląskim. Ks. Józef Olszok jako 16-letni młodzieniec w 1945 r. został zesłany na Sybir. Wrócił po 3 latach popuchnięty tak, że nie poznała go własna matka. Na dalekiej Syberii zrodziła się myśl o kapłaństwie.
Od stycznia do marca 1945 r. na ziemiach śląskich panowała pełna samowola sowiecka, był to więc jeden z najtragiczniejszych okresów w dziejach tego regionu. Żołnierze radzieccy po prostu brali w tym czasie odwet za zbrodnie niemieckie. Głównymi czynnikami wpływającymi na losy ludności cywilnej na Górnym Śląsku u schyłku II wojny światowej były ewakuacja organizowana przed wkroczeniem na ten teren Armii Czerwonej, a potem długi czas okupacji sowieckiej po 19 stycznia 1945 r. Nawet po pojawieniu się na tym terenie władz polskich w marcu 1945 roku Górny Śląsk pozostawał jeszcze pod administracyjnym zwierzchnictwem wojsk radzieckich, a konkretnie komendantur wojennych, co spowodowało, że instalowane tu władze polskie nie były w pełni autonomiczne. Należy pamiętać, że okres II wojny światowej był czasem względnego spokoju dla mieszkańców Górnego Śląska, ponieważ nie był to teren strategiczny. Działania wojenne rozgrywały się daleko od tego regionu. To, co przypominało o wojnie, to brak mężczyzn, którzy walczyli w szeregach Wehrmachtu. Gdy zbliżał się front radziecki do granic przedwojennych III Rzeszy, niemiecka strategia ewakuacji ludności i ruchomego mienia nie została w pełni zrealizowana na wskutek błyskawicznej ofensywy radzieckiej na początku 1945 r. Większość mieszkańców regionu nakazom ewakuacji poddawała się bez sprzeciwu. Śląsk ogarnęły wtedy masowe ucieczki i migracja ludności, którą kierowano przede wszystkim na teren Sudetów, Protektoratu Czech i Moraw, Austrii, Bawarii czy Saksonii. Śląsk opuściło wtedy około 1,5 mln osób, a akcja ewakuacyjna przebiegała w bardzo złych warunkach, w mrozie i w chaosie. W tym czasie w pierwszym rzędzie Górny Śląsk opuszczali mieszkańcy centralnych czy zachodnich Niemiec, którzy w czasie II wojny światowej szukali na nim schronienia, albo też osoby związane z nazistowskim aparatem władzy. Mniej chętnie ewakuacji ze Śląska poddawali się natomiast mieszkańcy wsi oraz ludność polskojęzyczna. A jeśli już opuszczali domostwa, to szybko – po przejściu frontu – do nich wracali. Drogami ciągnęły nieprzebrane sznury chłopskich wozów zaprzężonych w konie lub krowy, obok ręcznych wózków czy saneczek z tobołkami, straszliwy był widok wyniszczonych i zmarniałych ludzi, którzy ze swoim mieniem musieli opuścić ziemie ojców. Ostra zima, zamarzające dzieci, niepewność jutra, strach, bombardowania… Dobitnie oddają ten exodus ludności Górnego Śląska słowa pewnego kapłana: „Jakże straszny nastał Sąd Boży nad narodem, którego rząd odrzucił Boga i jego prawa”.
Dzisiaj chcemy przywrócić o tym pamięć.
[1] Dane przekazało Oleskiemu Muzeum Regionalnemu Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 r.
[2] O. Henryk Kałuża„ Zarys dziejów parafii Wysoka w Ziemi Oleskiej, Nysa-Wysoka 1998, s. 95.
[3] Ks. B. Joszko, Kościeliska, dzieje miejscowości i parafii, Opole 2010, s. 165-166.
[4] Ks. P. Stotko, Chocianowice, Kotschanowitz, Kiefernrode, Chocianowice 2009, s. 93-101.