OLESKIE LEGENDY cz. 11

Na wzgórzu stoi drewniany kościół pw. św. Rocha w Grodzisku

Na wzgórzu stoi drewniany kościół pw. św. Rocha w Grodzisku

Wiek XVII był trudny w dziejach miasta, ale to, co najgorsze, czekało na jego mieszkańców u progu następnego stulecia. Ze znalezionego w 1960 r. podczas prac remontowych kościoła św. Rocha, dokumentu z dnia 6 XI 1710 r., spisanego w językach polskim, niemieckim i łacińskim, dowiadujemy się, że od 18 II do 3 XII 1708 r. grasowała w Oleśnie dżuma , w wyniku której omal nie wymarło miasto. Dżuma i inne epidemie wielokrotnie nawiedzały Olesno w latach 1348-50, 1405, 1603, 1630, zimna gorączka w 1679, w latach 1689-90 i 1765 r. róża, w latach 1847-48 i 1852 r. – tyfus, w 1866-cholera.
Zachowały się różne przekazy przyczyn epidemii, najpopularniejsze jednak są te o wątkach legendarnych. Można je znaleźć w zapiskach J. Lompy.
1. „W niedziele palmową 19 marca szedł pewien Polak do miasta na targ. Kiedy już był blisko miasta, upadł na ziemię i nagle zmarł. Grabarz, który go pochował, wziął jego odzież i nosił ja na własnym ciele, czym zaraził całe miasto”.
2. „Według innej tradycji dżuma dostała się do miasta przez rosyjską skórę juchtową. Podróżujący kupiec przywiózł do miasta wóz skóry. Siostra ówczesnego proboszcza przy św. Michale o nazwisku Kosik wydana była za biednego szewca w Oleśnie. Oboje mieszkali w domu przy stawie przed folwarkiem klasztornym, zwanym pralnią. Szewc prosił swego duchownego szwagra, by mu kupił te furę skóry. Proboszcz uczynił to chętnie. Kiedy szewc zaczął skórę kroić, zrobiło mu się niedobrze i zmarł. Wkrótce żona poszła za nim do grobu. Dom natychmiast zabito gwoździami. W jednym oknie

wisiały korale zmarłej. Pasterze, którzy w pobliżu domu paśli bydło zauważyli korale. By je wziąć w posiadanie, wybili szybę i wkrótce potem zmarli. Paniczny strach ogarnął mieszkańców. Postanowiono dom spalić. To się stało bezzwłocznie, jednak zadżumiony dym owiał miasto i stąd straszna choroba.” (Lompa J., Dzieje miasta Olesna, w: „Głos Olesna”, 8(1973), s. 7 i 8).
Zapiski Lompy zawierają pewne nieścisłości. Po pierwsze data początku epidemii-niedziela palmowa 19 marca. W roku 1708 niedziela palmowa była 1 kwietnia. Wspomniany wcześniej dokument znaleziony w sygnaturce kościoła św. Rocha podaje nam datę początku zarazy-18 lutego.
W drugiej wersji Lompa podaje nazwisko proboszcza Kosik. Jeden z oleskich proboszczów nazywał się wprawdzie Tomasz Koschyk, ale administrował parafią w latach 1720-1730. W roku pamiętnej dżumy w 1708 r. proboszczem był Krzysztof Ksawery Biadoń, a przeorem kronikarz Augustyn Błazik.
Budzą także wątpliwości korale zawieszone w oknie. Skoro szewcowa była biedna, z pewnością nie posiadała korali. Mogła jednak otrzymać je od bogatego brata proboszcza, ale tak cennej rzeczy nie wieszałaby w oknie tylko skrzętnie schowała w skrzyni.
Kolejne zastrzeżenie budzi dym spalonego domu szewca, który owiał miasto i rzekomo rozniósł dżumę. Wiemy, że postąpiono właściwie, ponieważ wysoka temperatura niszczy zarazki dżumy. Od średniowiecza zapobiegano rozprzestrzenianiu się epidemii przez palenie zarażonych domostw czy ubrań.
Rzeczywista przyczyna tej klęski elementarnej tkwiła w warunkach sanitarnych panujących w ówczesnych miastach. Lompa, opisując Olesno, podaje : „bruk uliczny był w bardzo złym stanie, przed domami w rynku leżały wielkie sterty drewna opałowego i budulca, kamieni, wozów, desek. Zaułki napełnione gnojem były trudne do przejścia. Na ulicy prowadzącej z Rynku na Rynek Solny były głębokie doły, które mieszczanie napełniali perzem i ściółką leśną dla uzyskania większej ilości obornika.” W takim stanie zaniedbania i brudu miasto było prawdziwą wylęgarnią szczurów i innych gryzoni, roznoszących zarazki dżumy. Inną przyczynę wskazują w swej relacji dla Cesarsko-Królewskiego Nadurzędu lekarze (medycy) Milde i Hoelmann uznając, że epidemia została przywleczona do Olesna z pobliskiej wsi Olszyna, w której dżuma zbierała swoje żniwo rok wcześniej –1707. ( Einiger Medicorum Schreiben von der Preussen An. 1708, in Dantzig A.. 1709, in Rosenberg An. 1708….Wrocław 1711, s. 100-109).
Samo zakończenie pomoru oleski dziejopis ubarwił następującą legendą:
„Przebywający w lasach uratowani oleśnianie w dniu Bożego Ciała usłyszeli tak miłe im bicie dzwonów z kościoła św. Michała. A więc dżuma się skończyła, morowe powietrze ustało, życie powróciło, więc czym prędzej pobiegli do miasta. Jakież musiało być ich zdziwienie, gdy zobaczyli opustoszałe ulice i dzwony same kołyszące się na kościelnej wieży.” (Pośpiech J., Podania oleskie w zbiorach Józefa Lompy, w: „Głos Olesna”, 3 (1968), s. 48).
Po pierwsze zaraza ustała dopiero zimą w grudniu, dokładnie 3 grudnia, relacja ta zaś mówi o Bożym Ciele. Zaś samo bijące dzwony należy uznać za baśniowy aspekt tej opowieści.
Wszystkie te opowiadania wywodzą się z podań ustnych, często przeinaczanych, mocno tkwiących jednak w pamięci potomków cudownie ocalałych oleśnian.
Uratowani postawili Bogu ku chwale, a ludziom dla upamiętnienia pomoru, mały, drewniany kościółek pięknie wtopiony w krajobraz pól, otoczony wiekowymi drzewami, dobrze widoczny z oddali. Smukła sygnaturka przypomina do dzisiaj datę powstania świątyni 1710, wybitą na przymocowanej tam metalowej chorągiewce. Mieszczanie bez zaprzęgu na własnych barkach wnosili bele drewna do jej budowy, ponieważ ślubowali „żadnego zaprzęgu nie używać, ale wszystkie drzewo na plac budowy dostarczyć”. (Pospiech J., Podania oleskie…, dz. cyt., s. 40). Z budową tego kościoła też związane jest podanie.
„Kościół miał powstać w innym miejscu niż obecnie. Przy drodze z Grodziska do Wysokiej – Zacisze stoi osobliwa, sucha, bez jednej igiełki, z maleńką kapliczką sosna, przy której składowano materiał do budowy świątyni. Następnego dnia robotnicy zauważyli, że materiał został przeniesiony w inne miejsce, na odległe o jakieś 500 m wzgórze. Przeniesione drewno nazajutrz znowu zmieniło swoje położenie, a rosnąca obok sosna wygięła się dwukrotnie w kierunku obecnego kościoła św. Rocha. Odczytując to za objaw woli Bożej, postawiono kościółek na wzgórzu.”
Zdjęcie: Mirosław Dedyk