Oleskie Muzeum Regionalne otrzymało w darze dokument z 1753 r. sporządzony w Bodzanowicach na polecenie ówczesnego właściciela tych dóbr Heinricha Leopolda / Henryka Leopolda hrabiego von Reichenbach-Goschütz. Rękopis ten, niestety, w wielu miejscach jest nieczytelny z powodu licznych dziur. Mimo niekompletności tekstu można w nim odczytać, iż sołtys Wichrowa Wentzel Kyck, proszący hrabiego o umorzenie długu, jest zobowiązany wpłacić do kasy pańskiej 20 talarów, corocznie przez 10 dni wykonywać prace zaprzęgowe oraz zapłacić 30 talarów za sporządzenie pisma. Oto treść dokumentu:
Heinrich Leopold hrabia von Reichenbach–Goschütz, wolny Pan na Śląsku, włodarz Bodzanowic z dobrami w Wierzchosławicach i Pólwsi. Dziedziczny naczelnik poczty, kawaler pruskiego orderu Orła Czarnego i ewangelickiego Zakonu Joannitów.
Obwieszczam, wszem i wobec, czego wymaga konieczność, że pojawił się u mnie sołtys Wichrowa Wentzel Kyck i uniżenie, posłusznie prosił o darowanie długów. Ponieważ nie znalazł sposobności, żeby o to prosić;
Wentzel Kyck otrzyma ułaskawienie, jednak z tym wyraźnym oświadczeniem, że przy otrzymaniu tego listu wpłaci gotówką 20 talarów na moją rentę, następnie corocznie ma świadczyć 10-dniowe prace zaprzęgowe. Poza tym wszystkie jego wolności i powinności zgodnie z wekslem pozostaną bez zmian, z wyjątkiem długów.
Przy czym zostaje udzielona łaska… tutejszego władania ziemią na wszystkie możliwe sposoby, oferuje się, że…..zajęte wolne miejsce, corocznie 10-dniowe prace rolne zostają ułaskawione.
Jeśli jednak kto inny posiądzie to stanowisko, musi świadczyć corocznie 10-dniową pańszczyznę…. pozwala mu się zbierać drewno w pańskim lesie i wypasać w nim swoje bydło. Jeśli Wentzel Kyck posiada łąkę o wymiarach 20 na 46 sztang (4,319 m ²)[1].
Ziemie, Katschmera Andreasa Wieczorka……., Matthusa Ligenzy wolnego zagrodnika graniczące, bez żadnego potwierdzonego weksla…., mogą względnie pokazać, że…. kupuje instrumentum, chcą wybudować,….. Uniżenie prosi, jemu i jego potomstwu to samo, jako własność dziedziczną przepisać.
Do których mu list,… pańskich gruntów, …zostaje sprzedane, a więc ta łąka. Od nabytych gruntów ma wkrótce zapłacić gotówką …..talary,…. Na zakupionych gruntach nie nałożono podatków.
Jako dokument mam ten własnoręcznie podpisany kontrakt, zaakceptowany i potwierdzony przez pieczęć Kancelarii. Bodzanowice, 06.06.1753 r.
7 czerwca Wentzel Kyck sołtys Wichrowa, zapłacił uzgodnioną sumę pieniędzy – 30 talarów, co niniejszym kwituję.
Niniejszy dokument zachęca do zapoznania się z sylwetką właściciela majątku. Henryk Leopold von Reichenbach-Goschütz wywodzący się ze znamienitej śląskiej arystokracji był właścicielem Bodzanowic, Karmonek, Psurowa, Wichrowa, Wierzchosławic (Würgsdorf na Dolnym Śląsku) i Półwsi (Halbendorf – wieś przyłączona obecnie do Opola) oraz wolnym panem na Goszczu / Goschütz. Urodził się w 1705 r. w Piotrowicach Małych na Dolnym Śląsku w protestanckiej rodzinie magnackiej, osiadłej w okolicy Bolkowa. Jednak w monarchii arcykatolickich Habsburgów protestanccy Reichenbachowie nie mieli szans na zrobienie kariery. Znaczenie rodu von Reichenbachów wzrosło dopiero po przejęciu Śląska przez państwo pruskie[2]. Król pruski Fryderyk II mianował hrabiego Henryka Leopolda von Reichenbach Generalnym Naczelnikiem Poczty na Śląsku. Osierocony przez ojca w młodym wieku Henryk Leopold pozyskał ze gromadzonej fortuny majątek w powiecie sycowskim, który nabyli dla niego jego prawni opiekunowie. W wieku 20 lat został właścicielem 5 wsi i miejsca targowego. Po uzyskaniu tytułu hrabiowskiego w 1730 r. powiększył swoje dobra o 18 folwarków, tworząc własne państwo stanowe Goszcz[3] / Goschütz (wieś położona obecnie w województwie dolnośląskim, w powiecie oleśnickim, w gminie Twardogóra). Będąc właścicielem niemałej fortuny, którą wciąż pomnażał, nierzadko w bezwzględny sposób, stał się obiektem zazdrości, o czym świadczy zapis ministra dla Śląska E. W. Schlabrendorffa[4]: „Gdyby wszyscy Dolnoślązacy byli podobni do hrabiego, trzeba byłoby Boga prosić, by uniemożliwił on im zakup ziemi na Górnym Śląsku, gdyż rozpanoszyłoby się tutaj całkowite barbarzyństwo”. Hrabia miał opinię człowieka bezkompromisowego, rujnującego poddanych zubożałych przez siedmioletnią wojnę (1756-1763). Nie udzielał im żadnej pomocy, mimo iż na mocy reform fryderycjańskich był to tego zobowiązany. Król Fryderyk II dążył do poprawy warunków życia chłopów, polegających na ograniczeniu poddaństwa osobistego, zwolnieniu z poddaństwa młodszych synów chłopskich, ograniczeniu pańszczyzny, zakazaniu rugów, wprowadzaniu oczynszowania, upowszechnieniu umów między szlachtą a chłopami, ograniczaniu możliwości dzielenia gospodarstw (likwidowania tzw. niedziałów rodzinnych, czyli gospodarstw uprawianych wspólnie przez całą rodzinę). Przyznał także chłopom prawo skargi na postępki dziedziców[5].
Chłopi w dobrach Reichenbacha odgrażali się porzuceniem swoich powinności i wybierali nierzadko ucieczkę za pobliską polską granicę. Gdy w trakcie wojny siedmioletniej trzech parobków uciekło z jego dóbr do Polski, a ufni w moc amnestii królewskiej powrócili do jego majątku w Bodzanowicach, zostali na rozkaz hrabiego przykuci do taczki i zmuszani do najcięższych prac. Toteż ponownie ratowali się zbiegostwem. Landrat oleski (starosta) Samuel Friedrich von Blacha donosił, że chłopi w dobrach von Reichenbacha ustawicznie żalą się na nieludzkiego pana i przeklinają jego rodzinę. Hrabia wprowadził w swoich dobrach w Bodzanowicach nowe surowe porządki. W 1754 r. polecił spisać nowy urbarz[6] obejmujący wszystkie powinności chłopskie. Powiększył on w nim obciążenia włościan. Jedną czwartą posiadłości chłopskich włączył do swojego folwarku, zaś powinności tych zlikwidowanych gospodarstw rozłożył na pozostałych chłopów. W ten sposób von Reichenbach łamał prawo, o czym donosił w 1764 r. pruski minister dla Śląska Schlabrendorff do kamery wrocławskiej. Wyuczonego muzyka, który usiłował wykupić się z poddaństwa na podstawie obowiązujących przepisów, zmusił nieludzki pan do pracy w charakterze parobka do wołów. Gdy muzyk zbiegł za polską granicę, przypadek stał się głośny. Kamera wrocławska okólnikiem z dnia 16 sierpnia 1756 r. przypomniała hrabiemu obowiązujące zasady w zakresie wykupu z poddaństwa. Hrabia także w inny sposób nie przestrzegał prawa. Gdy w 1753 r. zakupił za cenę 20.000 talarów Bodzanowice, wbrew obowiązującym przepisom wyciął lasy dębowe i sprzedał uzyskane zeń drewno za kwotę 33.000 talarów.
Henryk Leopold von Reichenbach-Goschütz był trzykrotnie żonaty: z Heleną Agnieszką hrabiną zu Solms-Wildenfels, Fryderyką Charlottą Amelią von Schönaich-Carolath i Amelią Marią Anną książnicką Schönaich-Carolath-Beuthen. Z tych związków miał 21 potomków, wśród nich: Zofię Helenę, Janinę Karolinę, Karola Henryka Fabiana, Fryderyka Henryka Emila, Wilhelminę Karolinę, Karola Henryka Ludwika, Karola Henryka Wilhelma. Ostatnie lata życia hrabia Henryk Leopold spędził w Goszczu w pałacu wybudowanym w latach 1743-1749. Zmarł w 1775 r. i został pochowany w Goszczu, w kościele ewangelickim własnej fundacji w rokokowym sarkofagu obok swojej drugiej żony Fryderyki Charlotty zmarłej w 1741 r. Nagrobki zostały rozkradzione i zbezczeszczone, a kościół obecnie jest ruiną.
Syn hrabiego Henryka Leopolda, Karol Henryk Fabian, urodzony w 1746 r., pozostawił pamiętnik, w którym m.in. opisał drogę do fortuny Reichenbachów. Otrzymał on od ojca zarząd nad częścią dóbr bodzanowickich, które w 1771 r. stały się jego własnością. Dwie trzecie majątku Henryk Leopold von Reichenbach przekazał córce jako posag, pozostałą część swoich dóbr przekazał synowi Karolowi Henrykowi Fabianowi za 20.900 talarów. Gdy syn po powrocie ze służby wojskowej nie był w stanie zapłacić kwoty kupna, ojciec skredytował mu ją z 8-procentowymi odsetkami. Młody dziedzic w swoich dobrach zastał warunki godne pożałowania. Dwór był w ruinie, cegły nie były połączone zaprawą murarską, tylko gliną. Tynk zewnętrzny w wyniku wilgoci odpadł, psy i koty wygrzebywały w murze dziury, „co było rzeczą łatwą, gdyż można było kijem przebić zmiękczony mur” (z pamiętnika hrabiego). Na ścianach i podłodze rozprzestrzenił się grzyb, ceglane piece były popękane, toteż wydobywał się z nich trujący czad. Zaniedbane było obejście – pełne dziur, kamieni i zgniłego drewna. W okropnym stanie były zabudowania gospodarcze, w oborze była tylko jedna wychudzona krowa, ponieważ pozostałych 29 padło od nosacizny. Pola nie były nawożone. Trzeci folwark był wydzierżawiony, ale dzierżawca od trzech lat zalegał z czynszem dzierżawnym. Owce miały wielkość królików, koni brakowało. Chłopi cierpieli straszliwą nędzę. Tak zachłanność starego pana doprowadziła do upadku kwitnącego niegdyś majątku. 13 chłopów zbiegło do sąsiedniej Polski. Zarządcy, pozbawieni kapitału obrotowego, zaniedbywali folwark i popełniali nadużycia. Upraw prawie nie było, zapasy zboża we dworze wynosiły zaledwie 4 szefle (jeden szefel to 45 litrów). Nagminne było wtedy w powiecie oleskim rugowanie chłopów z ziemi, stąd przybywało zagrodników i chałupników[7]. Gdy na Górnym Śląsku przeciętny wzrost liczby chałupników był na poziomie 117%, to w powiecie oleskim wskaźnik ten wynosił aż 647% (dane z 1778 r.). Wiele dworów szlacheckich był zadłużonych, choć arystokracja lubiła się otaczać choćby pozornym blichtrem. Szlachta uwielbiała wystawne życie, ucztowanie, polowania. Po wojnie siedmioletniej na Śląsku dał się zauważyć pewien wzrost dobrobytu tej warstwy społecznej. Powstawały nowe pałace z parkami, okraszone tak wtedy modnymi świątyniami dumania czy stylizowanymi na antyk ruinami. Sentymentalizm epoki uwidoczniał się także w budowaniu labiryntów czy sztucznych wodospadów. Służba występowała w liberiach, na dworach czas umilała kapela, organizowano bale i kawalkady. Doskonale tę tendencję oddaje zapis w pamiętniku Karola Henryka Fabiana von Reichenbacha:
Obiad składał się codziennie, również gdy byliśmy sami, z 6 do 8 dań. Na czele kroczył furier i stawiał na stół miski, które nosili służący z kapeluszami na głowach. Dwór – jak to określano – zwoływano na apel przez trębacza, a podczas obiadu przedstawiano szumne korowody, które towarzystwo przy stole z szacunkiem podziwiało. Dwór sam składał się z ochmistrzyni, dwóch panien dworskich, kawalera dworskiego, łowczego oraz preceptora jaśnie hrabiowskich dzieci. Wszyscy ci panowie zjawiali się w niedzielę i w dni powszednie ze szpadą u boku; kawaler dworski w białych rękawiczkach prowadził jej ekscelencję hrabinę do stołu; kawę wypijano na stojąco i następnie wycofywano się z głębokim i pełnym szacunku ukłonem. Zwyczaj ten był powszechny wśród wszystkich książąt śląskich i panów stanowych. Kiedy odbywały się pańskie wizyty, była to zawsze kawalkada wielu powozów, zaprzężonych w saskie rumaki, z dwoma lauframi na przedzie, z dwoma paziami na stopniach i ugalonowanymi lokajami w tyle. Paziowie otrzymywali skąpe wykształcenie i znajdowali zatrudnienie w wojsku, gdzie ojciec mój dawał wyposażenie oficerskie. Pozostała drobna sąsiednia szlachta zbliżała się do tych bóstw ziemskich nie inaczej jak z dworską etykietą i za okazywane im honory w swych małych kółkach wyśmiewała się z wielkich panów, zazdrościła im lub oczerniała ich.
Karol Henryk Fabian von Reichenbach odbudował podupadły majątek bodzanowicki, zakupił inwentarz żywy, odnowił swoją siedzibę, zabudowania dworskie, zamienił podwórze w ogród, wykarczował lasy, założył wytwórnię potażu, przeprowadził meliorację łąk dworskich i chłopskich, uruchomił cegielnię i kamieniołom, rozbudował hutę żelaza (przedsiębiorstwo typu manufakturowego). Obciążył przy tym swoich chłopów m. in. roczną rentą w wysokości 15% kapitału zużytego na roboty melioracyjne. Zmusił kilku zagrodników do nauczenia się murarki, chłopom zwiększył wymiar robocizn, m.in. zobowiązał ich do przywożenia rudy z Tarnowskich Gór. W 1780 r. sprzedał majątek w Bodzanowicach za sumę 80.000 talarów. Zyskał na tej transakcji niemal 60.000 talarów. Zakupił od księcia Württemberg z Oleśnicy majątek w Bogacicy, wchodzącej wtedy w skład powiatu oleskiego.
Hrabia Henryk Leopold von Reichenbach był przedstawicielem pokolenia śląskich magnatów gospodarujących jeszcze typowo feudalnym sposobem. Natomiast jego syn, Karol Henryk Fabian, podnosił dochodowość majątku, wprowadzając elementy wczesnego kapitalizmu uwidocznione w rozwoju przemysłu. Feudalne stosunki społeczne na pruskim Śląsku uległy przemianom w wyniku wojen napoleońskich. Pokonane Prusy weszły na drogę reform, które pchnęły to państwo z feudalizmu na drogę kapitalizmu. Zniesiono różnice stanowe, zaprowadzono równość wobec prawa, ale nie naruszono podstaw absolutnej władzy monarchy.
Ewa Cichoń
[1] Sztanga – pruska jednostka długości = 15 stóp = 4,319 m
[2] W Prusach było ponad 90% wyznawców protestantyzmu, głównie ewangelików.
[3] Goszcz na Dolnym Śląsku był w latach 1638-1742 miastem. Obecnie duża wieś, w której znajdują się pozostałości po Reichenbachach: zespół pałacowy i wybudowany w latach 1743-1749 kościół ewangelicki.
[4] Ernst Wilhelm von Schlabrendorff, ur. 4.02.1719 r. w pałacu Gröben koło Ludwigsfelde (Brandenburgia), zm. 14.12.1769 r. we Wrocławiu. Król pruski Fryderyk II mianował go wiceprezydentem kamery wojskowej i dominialnej w Szczecinie, rzeczywistym tajnym radcą i ministrem wojny. W 1755 r. został ministrem ds. Śląska. Pochowany został w kościele św. Elżbiety we Wrocławiu, gdzie w prezbiterium zachowała się jego płyta nagrobna. Kamera wojny i domen / Kriegs-und Domänenkammer była lokalnym, kolegialnym organem administracji publicznej w Królestwie Prus w XVIII w. Prusy były podzielone na prowincje z namiestnikami, prowincje podzielono na departamenty kamer. Kamery nadzorowały władzę w miastach, powiatach i dobrach królewskich. Zajmowały się administracją, wojskiem, policją, finansami, zarządzaniem dóbr państwowych, sądownictwem w sprawach skarbowych, policyjnych i administracyjnych. Na ich czele stali prezydenci bezpośrednio podlegający królowi. W 1815 r. kamery przekształcono w rejencje.
[5] Część reform chłopskich Fryderyka II została cofnięta za panowania Fryderyka II Wilhelma.
[6] Urbarz (z łac. urbarium)-księga zawierająca spis majątku danego właściciela ziemskiego oraz powinności, głównie pańszczyźnianych, jego poddanych.
[7] Chałupnik to chłop bezrolny, posiadający chałupę lub w niej mieszkający niekoniecznie na stałe. Nie posiadał ziemi, jedynie mały ogród. Był zobowiązany odrabiać pańszczyznę.
Zagrodni k to chłop posiadający chałupę i niewielki kawałek ziemi. Był zobowiązany odrabiać pańszczyznę. Spośród zagrodników rekrutowała się służba folwarczna.
Herb von Reichenbachów w kościele ewangelickim w Goszczu
Kościół ewangelicki z fundacji Henryka Leopolda von Reichenbacha w Goszczu
Płyta nagrobna Henryka Leopolda von Reichenbacha w kościele ewangelickim w Goszczu
Zbeszczeszczone nagrobki von Reichenbachów w kościele w Goszczu
Zdjęcia kościoła i pałacu w Goszczu ze strony http://poznajpolske.onet.pl/dolnoslaskie/opuszczony-kosciol-ewangelicki-w-goszczu-dolnoslaskie/hwjl8